– W Polsce niewiele się dzieje. Korporacje mają już za sobą największe inwestycje w IT. Jest mało przetargów publicznych. Nie oczekuję, żebyśmy w 2011 r. mogli zwiększyć sprzedaż na naszym rynku – wyjaśnia Janusz Filipiak, prezes i główny akcjonariusz Comarchu.
Poza Polską firma zdecydowanie stawia na państwa niemieckojęzyczne i Francję. Szuka kontraktów w Wielkiej Brytanii. Przygląda się Skandynawii. Nie zamierza też rezygnować z obecności w Ameryce Północnej czy na Bliskim Wschodzie. – Podchodzimy bardzo ostrożnie do naszej obecności na innych kontynentach, ale nie zlikwidujemy posiadanych tam oddziałów. Priorytetem jest jednak Europa – oświadcza prezes.
Twierdzi, że Comarch ma bardzo mocną pozycję na europejskich i światowych rynkach w rozwiązaniach dla telekomunikacji. – Jesteśmy też liczącym się graczem, jeśli chodzi o systemy lojalnościowe. Powoli budujemy kompetencje, jeśli chodzi o oprogramowanie dla bankowości – wylicza Filipiak.
Spółka nie będzie walczyła poza Polską o zlecenia publiczne. – Pozostaną domeną lokalnych graczy, którzy znacznie lepiej od nas poruszają się w realiach danego rynku – wyjaśnia prezes.
Comarch duże nadzieje wiąże też z systemami ERP (do zarządzania przedsiębiorstwem). – Wspólnie z Comarch Software (d. SoftM – red.) odświeżyliśmy i poszerzyliśmy portfolio produktów, które chcemy teraz sprzedawać w całej Europie – mówi Filipiak. Podtrzymuje wcześniejsze deklaracje, że w 2011 r. niemiecki Comarch Software powinien przestać generować straty.