Kurs złotego uwzględniający walutową strukturę handlu zagranicznego i zmiany kosztów pracy (tzw. realny kurs walutowy deflowany jednostkowymi kosztami pracy) jest bliski historycznego minimum, które przypadło na okres bezpośrednio poprzedzający przystąpienie Polski do Unii. To w tym okresie kurs obserwowany był najsilniej niedowartościowany. Aby dojść do wniosku, że bieżący kurs złotego jest przewartościowany, trzeba byłoby założyć, że pożądanym stanem równowagi dla gospodarki polskiej w wymianie z zagranicą jest eksport kapitału lub trwała nadwyżka w obrotach bieżących. Wniosek ten mógłby również być uzasadniony, gdyby po kryzysie doszło do przyspieszenia potencjalnego tempa wzrostu gospodarki w kraju albo za granicą, a w efekcie niedostatek łącznego popytu w stosunku do PKB potencjalnego, czyli nierównowaga wewnętrzna, byłby dużo głębszy, niż na ogół się przyjmuje. Żadne z tych założeń nie wydaje się realistyczne:
? Globalny kryzys finansowy na dłuższy czas podbił ryzyko lokowania kapitału w gospodarkach wschodzących lub – ujmując to inaczej – obniżył bezpieczny poziom deficytu obrotów bieżących. Ale deficyt postrzegany jako bezpieczny nie spadł do zera, na co wskazuje chociażby napływ kapitału do Polski nawet w najostrzejszej fazie kryzysu.
? Jeśli zmieniła się dynamika PKB potencjalnego po kryzysie, to raczej wyraźnie spadła, niż wzrosła. W kierunku jej spadku działał też sposób zarządzania kryzysem, w tym w szczególności powstanie głębokiego deficytu w finansach publicznych w dużej części krajów UE. W rezultacie, jeżeli łączny popyt jest mniejszy od PKB potencjalnego, to luka między tymi wielkościami jest niewielka. Jak wskazują oceny międzynarodowych instytucji finansowych, np. Komisji Europejskiej czy MFW, dotyczy to zarówno Polski, jak i naszych głównych partnerów handlowych.
W odniesieniu do drugiego z czynników determinujących kierunek i siłę oddziaływania kursu walutowego na przyszłą inflację można znaleźć argumenty uzasadniające twierdzenie, że jeśli bieżący kurs złotego rzeczywiście jest słabszy od kursu równowagi, to ten stan może szybko się nie zmienić.
Istotne umocnienie walut gospodarek wschodzących, w tym złotego, raczej nie nastąpi, zanim nie ugruntuje się przekonanie, że silny wzrost w gospodarce światowej ma trwały charakter. Po poprzednim spowolnieniu wzrostu w gospodarce światowej systematyczna aprecjacja walut rynków wschodzących rozpoczęła się wtedy, gdy Fed zaczął normalizować poziom stóp procentowych. Według oczekiwań większości analityków takie normalizowanie nie rozpocznie się wcześniej niż za rok.
Aby zaczęło się ono wcześniej, musiałby silnie wzrosnąć popyt w otoczeniu polskiej gospodarki. W takiej sytuacji ewentualna aprecjacja kursu obserwowanego nie musiałaby doprowadzić do przewartościowania złotego, bo towarzyszyłoby jej umocnienie kursu równowagi.