Najdroższa trasa w Polsce umożliwia bezkolizyjny dojazd z Trasy Poznańskiej (przedłużenia ul. Połczyńskiej) do Trasy AK i al. Prymasa Tysiąclecia. Kierowcy mają po trzy pasy w każdą stronę – każdy po 3,5 m szerokości. Do tego jest pas awaryjny. Na dużej części trasy dopuszczalna prędkość to 100 km/godz.
Na S8 wjeżdżamy na węźle Warszawa-Zachód (wcześniej był nazywany „Mory”). Przejeżdżamy wiaduktem nad Sochaczewską i tunelem pod Szeligowską. Tak docieramy do węzła z Warszawską. Uwaga. Tutaj będą tworzyły się korki, bo ratusz nie zbudował na czas drugiej jezdni Górczewskiej – między S8 i Lazurową.
Jedźmy dalej S8. Rozpędzeni kierowcy zostawiają po prawej stronie „straszny blok” przy ul. Narwik 24. To jedyny budynek mieszkalny wzdłuż S8, który znajduje się kilka metrów od jezdni i nie jest zabezpieczony ekranami. Tak docieramy do zjazdu na wąską Lazurową, która też będzie się korkowała.
Dalej między ścianami ekranów akustycznych dojeżdżamy do ul. Powstańców Śląskich, która przechodzi górą – tutaj zjazdu nie ma. Dołem przemieszczamy się pod budowaną kładką przy Siodlarskiej, a także Radiową i Dywizjonu 303 (bez możliwości zjazdu). Z Trasą AK i al. Prymasa Tysiąclecia trasa S8 łączy się plątaniną estakad. Tu da się zjechać w każdą stronę.
Dziesięciokilometrowa trasa miała być otwarta 15 grudnia 2010 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zarzuciła konsorcjum Budimeksu, Strabagu, Warbudu i Mostostalu Warszawa fuszerki, m.in. złą grubość i jakość asfaltu. W grę wchodzą kary finansowe albo przedłużenie gwarancji do pięciu lat.