Minister skarbu Aleksander Grad, który odpowiada za prywatyzację Lotosu (drugi po Orlenie koncern paliwowy w Polsce), zapowiada, że decyzję w sprawie krótkiej listy podejmie do 13 czerwca, ale – według osób związanych z transakcją – jego resort raczej ogłosi kolejny termin.
Ministerstwo zapewnia, że wpłynęło bardzo dużo ofert od inwestorów. Według naszych rozmówców tylko nieliczne spełniają oczekiwania. Wcześniej Aleksander Grad mówił, że inwestor ma przede wszystkim zapewnić Lotosowi rozwój, ale też dostęp do złóż ropy i utrzymać jego siedzibę w Gdańsku. – Grupa Lotos potrzebuje strategicznego partnera o wymiarze globalnym, z dostępem do surowca – ocenia minister gospodarki Waldemar Pawlak. Według niego prywatyzacja Lotosu toczy się w „tajemniczych okolicznościach". Zaapelował do ministra Grada o „bardziej otwarte informowanie opinii publicznej, kto zamierza inwestować i kogo minister skarbu zakwalifikował do następnego etapu dyskusji".
Resort skarbu już wcześniej zapowiedział, że nie ujawni, kto będzie na krótkiej liście. Według naszych rozmówców szanse mają brytyjsko-rosyjskie konsorcjum TNK-BP i jeden z chińskich potentatów paliwowych. Być może szansę dostaną jeszcze fundusze private equity, które też złożyły oferty, ale im trudno będzie udowodnić, że zagwarantują gdańskiej spółce dostęp do złóż ropy, na czym szczególnie zależy Skarbowi Państwa.
Węgierskie media informowały kilka dni temu, że w prywatyzacji Lotosu wystartował też koncern MOL. Sama firma tych informacji nie potwierdziła.
Pakiet 53,2 proc. akcji Lotosu, jaki ma Skarb Państwa, jest wart na giełdzie ok. 3 mld zł. Gdyby wybrano inwestora, który kupi go w całości, to być może będzie musiał zapłacić premię za przejęcie kontroli. Transakcja może być warta – według ekspertów – nawet 3,8 mld zł. Ostateczną decyzję podejmie Rada Ministrów nie wcześniej niż na przełomie tego i przyszłego roku.