Dzisiaj przepisy mówią, że ofertę wybiera się na podstawie ceny lub ceny i innych kryteriów. Innymi słowy musi być ona zawsze jednym z kryteriów, zastosowanie dodatkowych zależy zaś od decyzji organizatora przetargu. Polscy zamawiający korzystają z tej możliwości wyjątkowo niechętnie.
– Czas to zmienić. Chyba każdy się zgodzi, że tanio rzadko kiedy znaczy dobrze. Obrazowo powiem tak: gdyby o zakupie samolotu decydowała wyłącznie cena, to ja bym do takiego samolotu nie wsiadł – mówi Adam Szejnfeld, przewodniczący komisji „Przyjazne państwo". Ma on nadzieję, że jeszcze w tej kadencji uda się przeprowadzić szybką nowelizację, która skłoniłaby zamawiających do częstszego sięgania po inne kryteria.
– Za wcześnie mówić, w jakim kierunku mogłyby pójść nasze propozycje. Problem jest skomplikowany i wymaga rozwagi – tłumaczy Szejnfeld. Jak dowiedziała się „Rz", jednym z proponowanych rozwiązań jest wprowadzenie zasady, że zamawiający, który dokonuje wyboru wyłącznie na podstawie ceny, musiałby uzasadniać, dlaczego nie stosuje innych kryteriów. Nadal można by więc było wyznaczać cenę jako jedyne kryterium, ale urzędnik musiałby się uzbroić w argumenty „za".
Jak zapewnia poseł Szejnfeld, prace komisji nie są bezpośrednio związane z ostatnimi kłopotami na budowach, gdyż problem ten posłowie dostrzegli już wcześniej.