Bloki gazowe można wybudować szybciej i taniej niż węglowe, inwestorzy muszą jednak pamiętać o zagrożeniach, takich jak trudno przewidywalna cena paliwa, czyli gazu ziemnego, i związane z tym możliwe wysokie koszty produkcji energii. Takie są wnioski z debaty na temat przyszłości energetyki gazowej w Polsce zorganizowanej w redakcji „Rz".
Plany budowy bloków opalanych gazem mają nie tylko cztery największe, będące pod kontrolą Skarbu Państwa, firmy, ale też zagraniczni inwestorzy w naszym kraju. Wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski zapewniał w czasie debaty, że projekty związane z energetyką gazową w Polsce mają pełne poparcie rządu.
– Rząd mówi trzy razy „tak" dla tych inwestycji ze względu na krótki czas realizacji, niskie koszty i ograniczenie emisji CO2 do atmosfery – wyliczał. – Warto skorzystać też z możliwości pozyskania tańszych od komercyjnych źródeł finansowania: z europejskich banków EBI i EBOiR, które często angażują się w strategiczne energetyczne projekty.
Partner mile widziany
Firmy przyjęły różne rozwiązania dla realizacji planów energetyki gazowej, ale chętnie dobierają partnerów. Wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Sławomir Hinc przekonywał w czasie debaty, że obecność partnera w takiej inwestycji ma sens, bo ułatwia jej realizację i ma znaczenie dla oceny banków. Zapewniał także, że PGNiG chętnie włączy się w projekty przygotowywane przez inne firmy. – Z każdym jesteśmy w stanie rozmawiać. Mamy możliwości współfinansowania inwestycji – dodał.
Szef Polskiej Grupy Energetycznej Tomasz Zadroga uważa, że z partnerem łatwiej ograniczyć ryzyko projektu. PGE do tej pory zdecydowała się jednak na współpracę tylko z puławskimi Azotami. – Będziemy jeszcze analizować sytuację, czy może się tam pojawić nowy partner – zapewnił.