Według źródeł w koncernie, zdolności produkcyjne Opla zostałyby w ten sposób zmniejszone o 30 proc. Zdaniem branżowego Automotive News Europe, General Motors, do którego należy Opel, jest mocno zdeterminowany: w ubiegłym roku europejska część GM przyniosła straty w wysokości 747 mln dol. Była to zarazem już dwunasta z kolei roczna strata, których łączna wartość sięga teraz w regionie 12,4 mld dol. Według prezesa GM Dana Akersona, Opel potrzebuje na dojscie do zysków przynajmniej dwóch lat.

Do zamknięcia przewidywane są zakłady w niemieckim Bochum i brytyjskim Ellsmere Port, przynoszące najwięcej strat. Na razie ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta, ale – jak informuje Automotive News – przestrzeń do kompromisu ze strony zarządu w rozmowach ze związkami zawodowymi domagającymi się utrzymania zatrudnienia znacznie się zmniejszyła. Powodem jest pogarszająca się sytuacja na europejskim rynku motoryzacyjnym. W lutym liczba nowych samochodów rejestrowanych w krajach Unii Europejskiej zmniejszyła się do poziomu niecałych 889 tys. sztuk, najniższego w ostatnich 10 latach. W porównaniu do słabego ubiegłego roku spadek sięgnął 9,7 proc. Od stycznia łączna liczba rejestracji zmalała o blisko 170 tys. aut.

W krajach, gdzie tradycyjnie kupowanych jest najwięcej samochodów, spadki popytu są dwucyfrowe. Sprzedaż aut we Francji – drugim rynku kontynentu - stopniała w lutym o przeszło jedną piątą. We Włoszech zmniejszyła się o prawie 19 proc., w Belgii o 17,7 proc., w Holandii o jedną dziesiątą. Dilerzy w pogrążonych w długach Grecji i Portugalii przeżywają dramat: sprzedaż spada tam o blisko połowę. Jedynie Niemcy, najpotężniejsze w branży, na razie ustrzegają się spadków, choć i tu sytuacja pogarsza się: ubiegłoroczny grudniowy wzrost sprzedaży samochodów wyhamował w ubiegłym miesiącu do zera.