Wasz wynik netto w I kwartale wzrósł o ponad 90 proc. Czy to jest tylko efekt zmiany rozliczenia opon dla Goodyeara jako sprzedaży krajowej a nie zagranicznej?
Nie tylko. W warunkach porównywalnych nasz przychód jest lepszy o 11 proc. proc. Jest to rezultat poprawy sprzedaży, która wzrosła o 11 proc., do podmiotów powiązanych, czyli Grupy Goodyear i 15 proc. na rynku polskim. Zmiana rozliczenia z Goodyearem polegała na tym, że na początku stycznia zbyliśmy wszystkie produkty marek należących do tego koncernu. Od tego momentu nie mamy zapasów opon naszego kontrahenta, ponieważ wytwarzane dla niego produkty są sprzedawane w tym samym dniu, w którym schodzą z linii produkcyjnej. Tylko marka Dębica jest naszym zapasem.
Dzięki temu zabiegowi mamy w tej chwili trochę gotówki, która przydaje się zawłaszcza w trudnych czasach.
Wieszczy Pan spadki na rynku opon, choć wasze wyniki po I kw. nie wskazują, że czasy są trudne.
Niestety są trudne. Jeśli chodzi o potencjał rynków zarówno w Europie, jak i w Polsce, to moje wcześniejsze przewidywania się sprawdzają. Wszystkie rynki spadają i to w tempie dwucyfrowym, zarówno jeśli chodzi o opony do aut osobowych, jak i ciężarowych. Tylko w kwietniu polski rynek pod względem sprzedaży opon do samochodów osobowych zmniejszył się o 30-40 proc. W przypadku opon do ciężarówek rynek spadł o 60 proc., co oznacza praktycznie zatrzymanie się rynku. Taka sytuacja na rynku będzie miała wpływ także na naszą produkcję i wyniki finansowe.