Jeszcze w niedzielę w rozkładzie Lufthansy było kilka opóźnionych lotów. W ostatni piątek,kiedy związkowcy z UFO zrzeszającej personel pokładowy odmówili pracy przez 8 godzin,przewoźnik został zmuszony do odwołania tysiąca z 1800 rejsów. Przed powrotem do negocjacji związkowcy grozili kolejnymi strajkami,gdyby tylko miało się okazać,że zarząd ponownie usztywnił swoje stanowisko.Tym razem akcje protestacyjne miałyby odbywać się do skutku co czwarty dzień,bądź nawet łącznie czternaście dni na każde trzy tygodnie- powiedział szef UFO,Nicoley Baublies magazynowi „Focus". Pełna rozmowa w Baubliesem ukaże się w poniedziałkowym wydaniu „Focusa".
Poprzednie negocjacje trwały 13 miesięcy i załamały się 28 sierpnia. Zakłócenia w rozkładzie Lufthansy trwały cały tydzień. Najbardziej spornym punktem jest teraz podwyżka płac. Zarząd jest gotów zaoferować 3,6 proc, podczas gdy UFO nie chce słyszeć o mniej, niż 5 proc. ,chociaż oferowaną podwyżkę przyjęli zatrudnieni w innych pionach linii. Związkowcy nie zgadzają się na outsourcing niektórych usług, o zarząd planował w ramach wartego 1,5 mld euro planu oszczędnościowego. Natomiast zarząd już w ostatni piątek wycofał się z planów zatrudniania na czas określony, zaś wszyscy, którzy otrzymali takie umowy od przyszłego roku mają zagwarantowane etaty na czas nieokreślony. Dotychczas Lufthansa za pośrednictwem agencji w Berlinie przyjmowała do pracy osoby gotowe do przyjęcia mniej korzystnych warunków,niż mają zagwarantowane pracownicy etatowi.
Strajki w Lufthansie wypełniły do ostatnich miejsc samoloty innych przewoźników odlatujące z Niemiec. Wielu pasażerów jednak musiało się liczyć z tym,że nie dotrą bezpośrednio na miejsce przeznaczenia,będą się musieli przesiadać, a nawet spędzać noc gdzieś po drodze. Najwięcej pasażerów zostało skierowanych do centrów przesiadkowych należących do niemieckiego przewoźnika linii Swiss i austriackich Austrian Airlines. Obydwie linie gdzie się dało podstawiały większe samoloty, ale i tak nie było to wystarczające. Wielu z pasażerów odlatujących wieczornym samolotem z Wiednia do Warszawy otrzymało od AA ofertę 300 euro odszkodowania i vouchera na noc w hotelu oraz wyżywienie,jeśli zgodziliby się polecieć do Polski pierwszym lotem w sobotę. Podobną ofertę otrzymali lecący z Wiednia do Brukseli,gdzie okazało się,że mimo podstawienia zamiast 65- miejscowego Fokkera 1000 dużego Airbusa A320 z 168 miejscami, nadal nie starczyło miejsc dla wszystkich,którzy mieli potwierdzoną rezerwację na ten lot.
Takich sytuacji będzie zresztą na lotniskach coraz więcej i to nie jedynie wówczas,gdy zastrajkuje jakaś załoga.Linie lotnicze w tej chwili starają się maksymalnie oszczędzać pieniądze. Jedną z metod jest właśnie podstawianie mniejszych maszyn z nadzieją,że polecą pełne.Wówczas opłaci się nawet zapłacić kilku pasażerom odszkodowanie,bo i tak nadal koszty będą mniejsze, niż wysyłanie większej maszyny z wolnymi miejscami.
Dla pasażerów, którym się nie spieszy jest to okazja dodatkowego zarobku.Zazwyczaj jednak takie oferty pojawiają się tuż przed odlotem, kiedy niektórzy z pasażerów już wsiadają na pokład samolotu.