W poniedziałek, czwarty dzień starć między siłami porządkowymi a – w większości latynoskimi – manifestantami, doszło do zaostrzenia walk w centrum Los Angeles. W okolicy ratusza protestującym udało się zablokować 101. autostradę międzystanową, jedną z najważniejszych w kraju. Świat obiegły obrazki aut policyjnych, na które poleciały z kładek dla pieszych kamienie i cegły. Na ulicach funkcjonariusze odpowiedzieli, strzelając kulami gumowymi czy granatami hukowo-błyskowymi.
Ale starcia nabrały też na sile w mediach społecznościowych między prezydentem a demokratycznym gubernatorem Gavinem Newsomem i wywodzącą się z tej samej partii burmistrz metropolii Karen Bass.
– Niegdyś wspaniałe, amerykańskie miasto, Los Angeles, zostało podbite i zajęte przez nielegalnych imigrantów i przestępców – napisał w mediach społecznościowych Trump, zarzucając Newsomowi, że nie potrafi stanąć na wysokości zadania i wykonuje „tragiczną robotę”. Gubernator odpowiedział, że prezydent chce pogwałcić „suwerenność Kalifornii”, podczas gdy Bass wezwała mieszkańców, aby „nie dali Trumpowi tego, czego chce”.
W obecnym tempie deportacja nieleganych imigrantów musiałaby trwać 30 lat
W weekend Trump wysłał do rozprawienia się z protestującymi Gwardię Narodową. Ostatni raz na taki ruch wbrew władzom stanowym zdecydował się równo 60 lat temu Lyndon Johnson. Zrobił to jednak w dobrej sprawie: chodziło o obronę walczących w Alabamie o równość praw czarnoskórych mieszkańców tego stanu. Gwardia Narodowa normalnie podlega władzy poszczególnych stanów, a nie Białemu Domowi.
Trump posłużył się jednak rzadko stosowanym przepisem pozwalającym Białemu Domowi na wysłanie sił zbrojnych w razie obcej inwazji. Taką inwazją miałaby być obecność około 11 milionów nielegalnych imigrantów USA. Podobna interpretacja jest jednak bardzo wątpliwa nie tylko dlatego, że taka liczba obcych bez papierów żyje w Ameryce od dziesięcioleci, ale byli tolerowani przez Waszyngton, bo stanowią źródło taniej siły roboczej dla biznesu. Mimo to Trump ostrzegł, że może posunąć się jeszcze dalej i wysłać przeciw manifestantom jednostki sił zbrojnych: marines.