Powstający rynek pojazdów elektrycznych ma duże trudności, bo nie spełniły się optymistyczne prognozy sprzedaży mimo dużego rozgłosu medialnego i drogich paliw.
Słaby popyt konsumpcyjny odczuli najwięksi producenci, General Motors i Nissan, którym nie udało się osiągnąć zakładanej sprzedaży Volta i Leafa, a także małe firmy, starające się uszczknąć coś z tego niszowego segmentu.
- Pojazdy elektryczne nie mają dziś większego sensu niż w 1912 r. – twierdzi analityk z Ośrodka Badań Motoryzacji CAR w Ann Arbor, Sean McAlinden. – Zbyt długo trzeba je ładować, maja mały zasięg i kosztują dużo za dużo.
Mają ponadto do czynienia z ostrą konkurencją ze strony pojazdów hybrydowych i o konwencjonalnym napędzie, ale o podwyższonej sprawności energetycznej, bo producenci dostosowują się do coraz surowszych norm narzucanych przez rządy.
Toyota ogłosiła niedawno plan drastycznego zmniejszenia produkcji swego elektrycznego eQ, Honda zmniejszyła do 1100 klientowi w USA w ciągu 2 lat produkcję swego Fit EV.