Armia planuje zamówić w Wojskowych Zakładach Mechanicznych w Siemianowicach jeszcze co najmniej 200 transporterów. Jeśli rząd w porę nie dogada się z fińską Patrią, w przyszłym roku zakłady w Siemianowicach będą musiały zakończyć licencyjną produkcję rosomaków.
Obecny, wart 5 miliardów zł, kontrakt z 2003 r. nie przewiduje kontynuacji wytwarzania w Polsce najlepszego transportera opancerzonego atlantyckiej koalicji w Afganistanie i najważniejszego dziś wozu bojowego armii. – Pamiętam pośpiech, z jakim dopinano przed laty kontrakt na 650 kołowych transporterów opancerzonych (KTO) nowej generacji. MON ewidentnie nie zadbało wówczas o zagwarantowanie przedłużenia produkcji pojazdów. A w sprawach inwestycji offsetowych urzędnicy zbierali dopiero doświadczenia – mówi Zdzisław Zieliński, wiceszef fachowego pisma „Raport WTO".
Zarzut, iż decydenci resortu obrony w porę nie pomyśleli o przedłużeniu praw do wytwarzania i rozwoju udanej konstrukcji w siemianowickich WZM – formułuje też Najwyższa Izba Kontroli w raporcie oceniającym inwestycje offsetowe związane z KTO. Co gorsza – „prowadzone w tej kwestii negocjacje do tej pory nie przyniosły korzystnych dla strony polskiej rozstrzygnięć" – twierdzą inspektorzy NIK.
MON zapewnia, że rozmowy z fińskim koncernem trwają i strona polska nie dopuszcza myśli, by mogły się zakończyć niepowodzeniem. Zaawansowane są też prace rozwojowe nad specjalistycznymi wersjami rosomaków – już trafiły do wojska m.in. wozy ewakuacji medycznej.
Technologie pozyskane z Patrii dokonały prawdziwej rewolucji w siemianowickich zakładach. Z podrzędnych warsztatów remontowych przekształciły się w nowoczesną firmę, której zeszłoroczne przychody sięgnęły 770 mln zł, a zysk przekroczył 21 mln zł.