Producentem czteromiejscowej maszyny jest bielska firma Margański Mysłowski Zakłady Lotnicze.
– O orkę już pytają potencjalni klienci zza Atlantyku, krajów Dalekiego Wschodu, zachodniej Europy – mówi Piotr Urbaniec, prezes spółki M&M zlokalizowanej w Bielskim Parku Technologicznym Lotnictwa. Prezes Urbaniec liczy też na inwestorów z Chin. – Biznesowe negocjacje z poważnymi firmami z Państwa Środka trwają i są bardzo obiecujące – mówi Urbaniec.
Bielska orka może być powietrzną taksówką, patrolować granice albo służyć do treningu pilotów samolotów dwusilnikowych. – To bardzo udana, bezpieczna konstrukcja, przyjazna pilotom i komfortowa dla pasażerów. Szkoda tylko, że większe zainteresowanie budzi za granicą niż w kraju. Warto, by lekki i oszczędny samolot odkryły wreszcie wojsko i rodzime instytucje publiczne – sugeruje Bartosz Głowacki, redaktor „Skrzydlatej Polski".
Po dziewięciu latach technologicznego doskonalenia, testów, zdobywania kolejnych europejskich certyfikatów bezpieczeństwa orka ma do końca 2013 roku uzyskać ostateczny szlif. – Nowe, cyfrowe urządzenia awioniczne, glaskokpit, autopilot, systemy antyoblodzeniowe, odgromowe – umożliwiające lot w trudnych warunkach – zapewnią samolotowi światowy standard – mówi Grzegorz Sadłek, główny konstruktor w beskidzkiej firmie.
Użytkowe walory orki ma teraz poszerzyć pakiet przystosowujący maszynę do roli patrolowo-obserwacyjnej. Z myślą o nabywcach ze służb porządku publicznego na pokładzie będą instalowane kamery i radar. – Samolot z głowicą obserwacyjną może być wykorzystywany do monitorowania rurociągów i służyć policji do dozorowania ruchu drogowego – dodaje Sadłek.