Centra handlowe wyjątkowo mocno odczuły zmianę podejścia klientów, którzy już pod koniec 2012 r. mocno zacisnęli pasa. Ograniczyli wydatki zwłaszcza na ubrania i buty, a to właśnie tego typu sklepy są głównymi najemcami galerii, których jest w Polsce ok. 400.
Z badania FootFall, mierzącego liczbę wizyt w centrach handlowych w Polsce, wynika, że w poszczególnych tygodniach klientów było nawet ok. 20 proc. mniej niż i tak w dalekim od rewelacji 2012 r. Jednak w końcu widać oznaki poprawy. W tygodniu do 21 kwietnia w ujęciu rocznym liczba wizyt wzrosła o 1,4 proc., choć skumulowany wynik od początku roku jest nadal o 4,4 proc. gorszy niż rok temu.
– Obecny tydzień powinien wykazać się podobnym trendem, po którym nastąpi długi weekend majowy. Klienci wrócą do masowego robienia zakupów dopiero po nim – twierdzi Maciej Kowalczyk z firmy Experian, która prowadzi badanie FootFall.
Koniec rewolucji
– Na wzrost liczby odwiedzających wpływ ma zmiana pory roku, która zachęciła Polaków do wyjścia z domu. Mamy nadzieję, że podwyższenie wskaźnika przełoży się także na poprawę wyników sprzedaży, jednak ostatnie dane GUS o handlu detalicznym nie nastrajają optymistycznie – mówi Anna Klinowska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Najemców Powierzchni Handlowych.
Centra handlowe, które na dobre zaczęły powstawać pod koniec lat 90., zrewolucjonizowały rynek. Przed długie lata Polska była wraz z Rosją czy Turcją najszybciej rozwijającym się rynkiem pod względem oddawania nowych obiektów. Jednak po boomie rozwój zwolnił, a deweloperzy coraz częściej budowali sklepy także w średnich miastach.