Domaine de la Romanee-Conti, najbardziej znana z nagradzanych i drogich roczników z Burgundii, wytwarza maleńką ilość białego wina o nazwie Montrachet. Nie ma ono nic wspólnego z równie renomowaną Lafite, która znajduje się w regionie Bordeaux, a żadne z tych win nie powstaje w okolicach Montpellier.
- To najbardziej jaskrawy przykład kradzieży marki wina, jaki widziałem w życiu - stwierdza Paumard, który pracuje dla Chateau Hansen w chińskim regionie Mongolii Wewnętrznej.
Sklepy z alkoholami, restauracje i supermarkety w Chinach - najbardziej ludnym kraju na świecie i piątym pod względem spożycia wina - prowadzą ciągłą walkę z podrabianymi winami. Ich wolumen może zwiększyć się na rynku, bo władze w Pekinie wszczęły postępowanie wyjaśniające w sprawie importu z krajów Unii, grożąc wprowadzeniem ceł antydumpingowych albo zmniejszeniem importu.
- Droższe wino jest OK, ja tylko nie chcę mieć do czynienia z podróbami - stwierdza Helen Nie, pekińska gospodyni domowa, pijąca z przyjaciółką w restauracji butelkę włoskiego białego wina. - Jeśli zdrożeje, będę nadal kupować, choć niektórzy przestaną, bo dla nich różnica w cenie ma znaczenie. Ale najważniejsza jest jakość, bo to kwestia zdrowia - dodaje.
Chiny sprowadziły z Unii w 2012 r. 257,3 mln litrów wina o wartości prawie miliarda dolarów, co oznacza ponad 10-krotny wzrost od 2006 r., bo szybko rosnąca klasa ludzi bogatych wpłynęła na styl życia i smak w tym kolosie gospodarczym. Ponad połowa całego importu, czyli 139,5 mln litrów, pochodziła z Francji.