Z informacji „Rz" wynika, że w ostatnich dniach doszło do dwóch spotkań Siergieja Taruty (właściciel ukraińskiej spółki GSG, która ma w stoczni 75 proc. udziałów) z Włodzimierzem Karpińskim (podległa mu Agencja Rozwoju Przemysłu ma 25 proc.). Doszło do nich na neutralnym gruncie w Warszawie. Rozmowy były zaś możliwe dzięki zaangażowaniu byłego prezydenta Lecha Wałęsy. To on doprowadził do tego, że strony usiadły do stołu. Przez ostatnich kilka miesięcy nie toczyły się między nimi żadne rozmowy.
Z naszych informacji wynika, że pierwsze spotkanie miało miejsce 23 października przy okazji Szczytu Noblistów, drugie w środę, 6 listopada. Ustalono na nich, że do 30 listopada Ukraińcy przedstawią nowy zaktualizowany i poprawiony plan ratowania stoczni. Na jego ewentualne dopięcie pozostanie wówczas grudzień.
– Ustaliliśmy, że na razie nie będziemy informować o szczegółach rozmów – mówi Piotr Gulczyński, szef Instytutu Lecha Wałęsy.
– Ukraiński właściciel zobowiązał się do przedłożenia nowego biznesplanu – potwierdza „Rz" Rafał Baniak, wiceminister skarbu. Podkreśla, że obecny, zgodnie z opiniami audytorów, wymaga gruntownej przebudowy, bo jest nierealny. – Dokument, o który od dłuższego czasu się upominamy, będzie miał fundamentalne znacznie. Na jego podstawie ARP zdecyduje o dalszym, ewentualnym, ryzykownym zaangażowaniu w pomoc dla Stoczni Gdańsk – dodaje wiceminister.
Czy kolebkę „Solidarności" uda się uratować? – Trudno powiedzieć. Chcemy, ale sami na pewno tego nie zrobimy – mówi Jacek Łęski, rzecznik ukraińskiej strony.