Marchionne, który zaczął kierować Fiatem 10 lat temu, a od 2009 r. także Chryslerem mówił wcześniej, że ustąpi w 2015 r. i niektórzy analitycy obawiali się, iż niepewna przyszłość połączonej firmy może zaszkodzić jej perspektywom.
Po zawarciu umowy kupna za 4,35 mld dol. reszty udziałów w Chryslerze ten 61-letni biznesmen ma teraz trudne zadanie wprowadzenia na giełdę nowej firmy i prawdopodobnie stworzenie jej centrali poza rodzinnym krajem Fiata.
Włoch powiedział na konferencji prasowej podczas salonu w Detroit, że rozmiary działalności Chryslera i zasobność w płynne środki amerykańskiego rynku finansowego sprawiają, iż "Detroit stało się szczególnie istotne", gdy rada dyrektorów przygotowuje się do dyskutowania na posiedzeniu 29 stycznia o siedzibie połączonej firmy. Starał się jednak pomniejszyć znaczenie konsekwencji takiej decyzji na miejsca pracy czy strategię, dodając, że skutki na zatrudnienie będą niemal do pominięcia.
Włoski rząd obserwował bacznie rozmowy o fuzji szukając oznak, że obecność Fiata we Włoszech może zmaleć i doprowadzić do redukcji zatrudnienia. Teraz Fiat zatrudnia we Włoszech 62 tys. ludzi.
- Jesteśmy teraz dość dużą firmą i potrzebujemy dostępu do bardzo płynnych, skutecznych rynków kapitałowych. To będzie prawdopodobnie główny czynnik wpływający na decyzję, jaką rada podejmie 29 stycznia - powiedział.