Urząd odrzucił tym samym wniosek zwycięzcy przetargu na obsługę korespondencji sądów i prokuratur, w którym ten ostatni sprzeciwił się, by dokumenty w sprawie kontroli podpisywał upoważniony wiceprezes zamiast prezesa UKE.
Kontrola w Polskiej Grupie Pocztowej rozpoczęła się w lutym br. Dotyczy ona zgodności świadczonych usług z przepisami prawa i wymaganiami wygranego przetargu. Chodzi m.in. o zachowanie tajemnicy pocztowej czy zapewnienie warunków technicznych i organizacyjnych do świadczenia usług pocztowych. Zdaniem konkurencyjnej Poczty Polskiej, konsorcjum PGP, InPost i sieci kiosków Ruch nie dysponuje m.in. placówką w każdej gminie, co było koniecznym warunkiem wygrania kontraktu na obsługę sądów i prokuratur. W przypadku złamania prawa i niechęć do wprowadzenia zaproponowanych przez urząd zmian w wymaganym terminie, UKE może nałożyć na operatora karę pieniężną w wysokości do 2 proc. przychodów. Dwuletni kontrakt wart jest ok. 500 mln zł. PGP zdobyła go oferując o ponad 84 mln zł niższą kwotę niż wieloletni monopolista Poczta Polska. PGP odpiera zarzuty i zapewnia, że jest w stanie zrealizować kontrakt, a usługa będzie wykonywana z wykorzystaniem aż 7,5 tys. placówek w całym kraju.
Zgodnie z zapowiedzią Rafała Brzoski, prezesa InPost (i giełdowej spółki-matki Integer.pl), właściciel paczkomatów chce przejąć PGP, stając się jeszcze bardziej konkurencyjnym graczem na zliberalizowanym polskim rynku pocztowym.