Camaro został wprowadzony do sprzedaży w Polsce z ceną od 219 tysięcy złotych jesienią 2013 roku. Wkrótce potem General Motors zdecydował się jednak na wycofanie chevroletów z większości krajów Europy, bo chciał w ten sposób pomóc Oplowi.
W środę prezes GM Mary Barra po raz kolejny stanie w Waszyngtonie przed Kongresem i będzie tłumaczyła, w jaki sposób zamierza rozwiązać problem z wadliwymi stacyjkami. Ostatnia seria akcji przywoławczej, ogłoszona w poniedziałek, dotyczyła 3 mln aut sprzedanych na całym świecie. Osiem z nich miało wypadki, w których rannych zostało sześć osób. Łącznie z powodu defektów stacyjek w autach GM w Stanach Zjednoczonych zginęło 13 osób.
Koncern opuścił już Ray DeGiorgio, który zaprojektował feralny komponent. Mary Barra składała już wyjaśnienia w Senacie USA, gdzie senatorowie uznali, że dodatkowe przeglądy liczone w milionach to tylko „czubek góry lodowej".
GM ogłosił łącznie 44 akcji przywoławczych. Wiadomo już, że w drugim kwartale 2014 roku będą one kosztowały przynajmniej 700 mln dol., zaś cała akcja obciąży budżet GM kwotą 2 mld dol.
Ta gigantyczna wpadka jest praktycznie bez wpływu na sprzedaż GM, która wzrosła do poziomu nienotowanego od sierpnia 2008 roku, bo konsumenci uznali, że koncern załatwia całą sprawę uczciwie, a podobne akcje nie są wyłącznym problemem GM.