Oskarżenia w tej sprawie pojawiły się jeszcze w ubiegłym roku i dotyczyły sztandarowej placówki Barneys zlokalizowanej na nowojorskim Manhattanie przy Madison Ave. Klienci o innym niż biały kolorze skóry, w tym także byli pracownicy sieci sklepów dla zamożniejszych Amerykanów skarżyli się, że ochroniarze podążali za nimi podczas zakupów. Praktyki te miano stosować nawet wobec osób, które sprzedawcy rozpoznawali jako stałych klientów.
Według prokuratora generalnego stanu Nowy Jork Erice Schneidermanna, który poinformował dziennikarzy o zawartej ugodzie, przedstawiciele mniejszości byli także szykanowani przy kasach. Personel dużo uważniej przyglądał się dokonywanych przez nich płatnościom za pośrednictwem kart kredytowych niż białym klientom.
Suma kar i wydatków jakie poniesie Barneys jest dość skromna – 525 tys. dolarów. W ramach ugody Barneys zobowiązał się także do zatrudnienia na dwa lata konsultanta, który będzie doradzał jak unikać rasowego profilowania. Zmieni również wewnętrzne regulacje dotyczące zatrzymywania klientów podejrzanych o kradzież oraz przeprowadzi dodatkowe szkolenia personelu zarówno zajmującego się bezpośrednio sprzedażą, jak i ochroną.
"Ugoda (...) pozwoli na uniknięcie podobnych błędów w przyszłości" – napisał Schneidermann w wydanym oświadczeniu.
Także dyrektor Barneys Mark Lee nie ukrywał zadowolenia. Zapewnił też, że jego sklepy nie będą tolerować dyskryminacji.