Przewidywałem wówczas, że rok 2025 minie pod hasłem prezydentury i sztucznej inteligencji. Zasadniczo się nie pomyliłem, ale zdecydowanie nie doszacowałem natężenia tych wszystkich zjawisk, które będą występować. Był to bowiem rok prezydentury i AI do kwadratu.
Tak więc udało mi się rok temu przewidzieć sojusz technologicznych oligarchów z Donaldem Trumpem, bo wyłapałem informację o tym, że Mark Zuckerberg dorzucił się do funduszu inaugurującego prezydenturę 47. prezydenta. Ale nie sposób było wówczas przewidzieć, że na uroczystościach z 20 stycznia pojawił się Elon Musk, Jeff Bezos, Mark Zuckerberg, Sundar Pichai, Tim Cook, Sam Altman czy szef TikToka Shou Zi Chew.
I sojusz Doliny Krzemowej z nowym prezydentem stał się silniejszy, niż można się było spodziewać. Pod koniec tego roku prezydent Trump podpisał dekret, który zabraniał legislaturom stanowym wprowadzać jakiekolwiek ograniczenia w rozwoju sztucznej inteligencji, które mogłyby stać w sprzeczności z celem, jaki wyznaczył w innym strategicznym dokumencie o rozwoju sztucznej inteligencji. Prezydent wpisał do niego nie tylko niebotyczne, wielosetmiliardowe inwestycje w AI, ale też uznał, że stworzenie przewagi w dziedzinie AI jest globalnym i strategicznym celem Stanów Zjednoczonych. Stworzono też ramy prawne, które miały sprzyjać deregulacji i doprowadzić do tego, że produkcja półprzewodników, chipów niezbędnych do tworzenia centrów danych, bez których nie ma AI, będzie przyspieszać.
I właśnie tego należy się spodziewać w roku 2026. Budowanie przewagi konkurencyjnej Stanów Zjednoczonych – szczególnie w wyścigu z Chinami i Indami – w dziedzinie nowoczesnych technologii (w nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego wprost wpisano konieczność budowy systemu dronowego oraz antydronowego opartego na wnioskach z wojny w Ukrainie) stanie się tematem przewodnim.
Choć Trump narzekał, że Europa jest przeregulowana, ograniczając przez to możliwości innowacji, taka sytuacja jest mu na rękę – ponieważ idzie w kierunku budowy swojej przewagi. To będzie więc też rok przełomowy dla Europy. Czy zrozumie, że regulacje nie zastąpią nam innowacji? Czy znajdzie sposób na obniżenie cen energii, wierność swoim zasadom, ale nie kosztem innowacyjności? Od tego zależy, czy staniemy się konkurencyjni, czy będziemy w stanie nawiązać gospodarczy dialog z resztą świata. Czy też zmienimy się w mauzoleum.