Największe firmy z branży – KHW czy Kompania Węglowa – I półrocze zakończyły głęboko pod kreską, głównie z powodu spadających cen i mniejszego popytu na surowiec.
Jak dotąd polski węgiel nie sprzedawał się dobrze na Wschodzie. Ukraina jest drugim po Polsce największym producentem węgla w Europie, a dodatkowo zasilała się m.in. atrakcyjnym cenowo węglem z Rosji. W I półroczu wyeksportowaliśmy tam zaledwie 11,6 tys. ton tego surowca, czyli 0,3 proc. całego eksportu, i był to wyłącznie węgiel używany do produkcji koksu. Nowe kontrakty będą dotyczyły węgla energetycznego.
Po tym jak część kopalń na wschodzie Ukrainy została zamknięta z powodu toczących się na tym terenie walk, tamtejsze elektrociepłownie tuż przed sezonem grzewczym pilnie zaczęły poszukiwać nowych dostawców. Sam wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński mówił przed kilkoma dniami, że Polska mogłaby sprzedać Ukrainie 1,5–2 mln ton węgla. Dodał, że transakcje mogłyby zostać sfinansowane ze środków pomocowych Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
– Może i jest szansa na takie kontrakty, bo w związku z konfliktem na wschodzie Ukrainy wydobycie węgla drastycznie tam spadło. Nie spodziewam się jednak długotrwałej współpracy handlowej – zaznacza Maciej Bobrowski, szef działu analiz Domu Maklerskiego BDM. – Gdy sytuacja polityczna wróci do normy i ukraińskie spółki węglowe odbudują swój potencjał, polski węgiel znów okaże się dla Ukraińców zbyt drogi – przekonuje.
Tymczasem Paweł Puchalski twierdzi, że wymiana handlowa polskich spółek węglowych z ukraińskimi elektrowniami może potrwać dłużej.
– Nie mamy zbyt wielu informacji o tym, jak bardzo zniszczone zostały kopalnie na wschodzie Ukrainy. Możemy się jednak domyślać, że powrót do stanu wydobycia sprzed wybuchu konfliktu, w tym odbudowa potencjalnie zniszczonych urządzeń naziemnych, może potrwać nawet kilka lat. To daje szansę na dłuższą obecność handlową polskich spółek węglowych w tamtym kraju – uważa ekspert DM BZ WBK. —Barbara Oksińska