Rewolucja najlepiej wygląda na papierze. Wszystko się tam zawsze spina, ewentualne problemy jawią się jako drobne przeszkody, a straty w ludziach jako konieczny koszt, bo na gruncie teorii są jedynie cyferkami. Oczywiście, rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna, a sama rewolucja pożera własne dzieci. Co nie oznacza, że nie lubujemy się w rewolucyjnym klimacie. Ścieranie się z siłami zła (lub ich reprezentowanie, ostatecznie nie każdy przewrót niesie na sztandarach dobre idee), atmosfera napięcia i oczekiwania, gdzie każdy krok może oznaczać pożegnanie się z życiem. Po prostu emocje gonią emocje, a te najlepiej przeżywać w bezpiecznym otoczeniu, kiedy tak naprawdę nic nam nie grozi. Dlatego też gry na rewolucjach stoją, nie wyłączając tych bez prądu. Kolejną szansę na zmierzenie się z bezdusznym aparatem totalitarnych sił daje nam „Zamęt. Rebelia kontra Imperium”.