- Niczego nie zmienimy. Listy protestacyjne słane do władz to taktyka negocjacyjna Amerykanów – odpowiada Ministerstwo Obrony Narodowej i zapewnia, że pozostali uczestnicy śmigłowcowego przetargu dekady: Airbus Helicopters (proponuje maszyny EC 725 Caracal) i włosko- brytyjska AgustaWestland (AW 149) zapowiadają zgłoszenie ofert w wyznaczonym terminie 28 listopada 2014 r.
Jednak zdaniem Micka Maurera prezesa konsorcjum Sikorsky Aircraft Corp., który napisał w tej sprawie m.in. do wicepremiera i szefa MON Tomasza Siemoniaka, wojskowe wymagania na 70 zamawianych przez Polskę śmigłowców wsparcia i wersji specjalistycznych (poszukiwawczo-ratowniczych i zwalczania okrętów podwodnych), preferują jednego producenta. Jeśli więc MON nie zmieni wymagań, Sikorsky Aircraft Corp odstąpi od złożenia oferty – grozi szef SAC.
Wojsko wie czego chce
- Wymagania techniczne na śmigłowce wsparcia znane są wszystkim zainteresowanym producentom od maja tego roku . Zapewniam, że nie ma w konkursowych dokumentach zapisów, które eliminowałyby Black Hawki Sikorsky'ego lub preferowały maszyny któregoś z konkurentów - dziwi się Jacek Sońta, rzecznik MON.
Sam resort obrony na list szefa SAC odpowiada stanowczo, że to zamawiający, czyli MON określa „czego potrzebują Siły Zbrojne, a nie oferenci wskazują, co mają do sprzedania", zresztą, zdaniem wojska, firma SAC „dysponuje takimi śmigłowcami w palecie swoich produktów".
W opinii MON listy przesłane do polskich władz przez Sikorsky'ego, są jedynie elementem taktyki negocjacyjnej. Według wiedzy ministerstwa inni oferenci zapowiedzieli złożenie ofert według standardowych wymagań Inspektoratu Uzbrojenia.