Taką sugestię wysunął szef działu zbrojeniowo-kosmicznego koncernu Boeing Co. Chris Chadwick.  Rakiety wynoszące różne obiekty na orbitę są najczęściej wyposażane w rosyjskie silniki. "To przypomina nam o zasadzie nieuzależniania się od wyłącznie jednego dostawcy" – skomentował ostatnią katastrofę Chadwick. Jego zdaniem to amerykański przemysł kosmiczny powinien zacząć pracować nad budową rakiet nośnych nowej generacji.

Śledztwo w sprawie środowej katastrofy potrwa jeszcze kilka miesięcy, ale uwaga śledczych od początku skupiona jest na rosyjskim silniku rakietowym NK-33, który wykorzystywany jest przez Orbital Sciences Corp. Zastosowane w nim rozwiązania technologiczne pochodzą jeszcze z czasów ZSRR. Według ekspertów zaletą tych urządzeń jest przede wszystkim ich niska cena.

Skonstruowanie silnika nowej generacji jest czasochłonne i bardzo drogie. Nad alternatywą dla NK-33 oraz rakiet nośnych N-1 (kolejne radzieckie rozwiązania z lat 70. ub. stulecia) pracują obecnie amerykańskie siły powietrzne wraz z powołanym przez Boeinga konsorcjum United Launch Alliance LLC.

Boeing, który współpracuje z NASA od lat 50. ub. wieku wygrał przetarg (4,2 mld dol.) na przewożenie amerykańskich astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną i chce startować w kolejnym – na dostawy cargo do ISS. Może się jednak znaleźć w sporym kłopocie, bo w wykorzystywanych do lotów załogowych rakietach Atlas 5, mają być zamontowane także inne rosyjskie silniki typu RD-180.

Nad budową rakiety własnej konstrukcji pracuje obecnie Space Exploration Technologies Corp. należąca do miliardera Elona Muska. Nie wiadomo jednak, kiedy ten cel zostanie zrealizowany.