Wartość akcji Rheinmetall na frankfurckiej giełdzie wciąż rośnie. Inwestorów nie zniechęca to, że koncern musiał pożegnać się z planami uruchomienia centrum treningowego pod Moskwą oraz musi zapłacić milionowe kary w Grecji za łapówki, jakie wręczali przedstawicielom władz pracownicy koncernu. Wyniki finansowe koncernu za zeszły rok będą gorsze niż zakładano. Wszystko to jednak najwyraźniej nie ma znaczenia - akcje firmy idą do góry. Inwestorów nie zniechęca nawet kurcząca się dywidenda.
W czwartek na otwarciu giełdy akcje koncernu zyskały 4 proc. w stosunku do poprzedniego dnia, a po godzinie 12 rosły o ponad 7 proc.
Tymczasem zyski koncerny spadły w zeszłym roku o połowę, do 102 mln euro. W 2013 roku wyniosły 213 mln euro. Obroty koncernu wzrosły jednak o 6 proc., do 4,7 mld euro.
Prezes Armin Papperger jest jednak dobrej myśli. Zamówienia na sprzęt produkowany przez Rheinmetall rosną - z 466 mln do 6,5 mld euro. Dlatego Papperger uważa, że 2015 rok będzie rekordowo dobry dla koncernu. Szczegółową prognozę, wraz z wynikami za 2014 rok, przedstawi 19 marca.
Rheinmetall w zeszłym roku musiał zrezygnować z eksportu do Rosji - przez międzynarodowe sankcje nałożone na ten kraj, a także z kontraktu na budowę centrum szkoleniowego na poligonie Mulino niedaleko Niżnego Nowogrodu. Wartość transakcji opiewała na ok. 100 mln euro. Jednak niemiecki rząd cofnął zgodę na ten kontrakt. W Niemczech wszystkie firmy zbrojeniowe muszą uzyskać zgodę rządu federalnego na eksport lub współpracę z zagranicznymi podmiotami.