Na dorocznym WZA 30 kwietnia posiadacze akcji Renaulta opowiedzieli się w 60,53 proc. za utrzymaniem uchwały przewidującej jeden głos za jedną akcję, ale do jej przyjęcia była wymagana kwalifikowana większość dwóch trzecich. Przeciwko głosowało 39,39 proc. Frekwencja wynosiła 72,45 proc., o 7 pkt więcej nic rok temu. Prezes Carlos Ghosn przeciwny zasadzie podwójnych praw głosu nie skomentował wyniku głosowania, ograniczył się do przyjęcia go do wiadomości.
Działania rządu zmierzające do zwiększenia kontroli nad tą grupą, uwieńczone rzadko spotykaną publiczną porażką Ghosna uwypukliły odmienne wizje przyszłości firmy i jej sojuszu z Nissanem. Teraz Ghosn musi zdecydować, czy walczyć albo czy negocjować większą integrację obu grup. Osoba z kierownictwa dobrze znająca go jest zdania, że nie podda się bez walki.
Ghosn opowiadał się od dawna za daniem większych wpływów Nissanowi, proporcjonalnie do jego większej sprzedaży i zysków, dążył do tego wcześniej, może próbować tego nadal.
Państwo chce kontrolować swe spółki
Rząd socjalistów z kolei chcąc zwiększyć swe wpływy w Renault i w innych francuskich firmach, w których ma udziały, doprowadził do przyjęcia ustawy Florange (od huty ArceloraMitalla, którą pozwolił zlikwidować), która podwaja prawa głosu od akcji trzymanych przez ponad 2 lata. Firmy mogą uwolnić się od tej ustawy, ale to wymaga poparcia przez dwie trzecie akcjonariuszy. W przypadku Renaulta wynik głosowania nie był niespodzianką.
Minister gospodarki Emmanuel Macron ogłosił 3 tygodnie wcześniej o kupieniu za 1,2 mld euro akcji, aby zwiększyć udziały w Renault z 15 do 19,7 proc. dla zablokowania wniosku prezesa Ghosna. Rząd obiecał zmniejszyć później swój pakiet do 15 proc., ale ustawa Florange zwiększą jego prawa głosu do 28 proc., niemal gwarantując wetowanie strategicznych decyzji.