Reklama
Rozwiń

Więcej państwa w Renault

Francuskiemu skarbowi państwa udało się narzucić grupie Renault zasadę podwójnych praw głosu po próbie sił trwającej od miesiąca. Teraz piłka jest po stronie firmy samochodowej.

Publikacja: 04.05.2015 12:06

Więcej państwa w Renault

Foto: Bloomberg

Na dorocznym WZA 30 kwietnia posiadacze akcji Renaulta opowiedzieli się w 60,53 proc. za utrzymaniem uchwały przewidującej jeden głos za jedną akcję, ale do jej przyjęcia była wymagana kwalifikowana większość dwóch trzecich. Przeciwko głosowało 39,39 proc. Frekwencja wynosiła 72,45 proc., o 7 pkt więcej nic rok temu. Prezes Carlos Ghosn przeciwny zasadzie podwójnych praw głosu nie skomentował wyniku głosowania, ograniczył się do przyjęcia go do wiadomości.

Działania rządu zmierzające do zwiększenia kontroli nad tą grupą, uwieńczone rzadko spotykaną publiczną porażką Ghosna uwypukliły odmienne wizje przyszłości firmy i jej sojuszu z Nissanem. Teraz Ghosn musi zdecydować, czy walczyć albo czy negocjować większą integrację obu grup. Osoba z kierownictwa dobrze znająca go jest zdania, że nie podda się bez walki.

Ghosn opowiadał się od dawna za daniem większych wpływów Nissanowi, proporcjonalnie do jego większej sprzedaży i zysków, dążył do tego wcześniej, może próbować tego nadal.

Państwo chce kontrolować swe spółki

Rząd socjalistów z kolei chcąc zwiększyć swe wpływy w Renault i w innych francuskich firmach, w których ma udziały, doprowadził do przyjęcia ustawy Florange (od huty ArceloraMitalla, którą pozwolił zlikwidować), która podwaja prawa głosu od akcji trzymanych przez ponad 2 lata. Firmy mogą uwolnić się od tej ustawy, ale to wymaga poparcia przez dwie trzecie akcjonariuszy. W przypadku Renaulta wynik głosowania nie był niespodzianką.

Minister gospodarki Emmanuel Macron ogłosił 3 tygodnie wcześniej o kupieniu za 1,2 mld euro akcji, aby zwiększyć udziały w Renault z 15 do 19,7 proc. dla zablokowania wniosku prezesa Ghosna. Rząd obiecał zmniejszyć później swój pakiet do 15 proc., ale ustawa Florange zwiększą jego prawa głosu do 28 proc., niemal gwarantując wetowanie strategicznych decyzji.

Renault i Nissan uprzedzały, że takie posunięcie zagrozi ich 16-letniemu sojuszowi w czasie, gdy rywale nabierają siły. Na posiedzeniu kierownictwa Renaulta 16 kwietnia Nissan dodał, że trwałe zwiększenie przez rząd wpływów wywoła kontrposunięcia.

Minister Macron bagatelizował problem, powtarzał, że ma pełne zaufanie do Ghosna. — Nie jesteśmy zwolennikami interwencji — stwierdził w związku z zaaprobowaniem kupna Alcatela-Lucenta przez Nokię. Według przedstawicieli władz i ludzi z firmy, teraz rząd wkroczył, bo bał się „nissanizacji" Renaulta przy nowej strategii Ghosna.

Na papierze Renault ma pakiet kontrolny 43,4 proc. w Nissanie, kupiony w 1999 r., gdy ratował japońską firmę od bankructwa. Japończycy mają 15 proc. w Renault, bez prawa głosu. Ghosn zawsze dawał im autonomię w procesie decyzyjnym, tracąc czasem okazje do współpracy, np. przy wspólnym projektowaniu pojazdów elektrycznych. Nissan przerósł firmę matkę, sprzedaje dwie trzecie z łącznej puli, ma też większy udział w zysku

Szybsze tempo integracji

Ghosn dąży teraz do zwiększenia tempa integracji poprzez łączenie produkcji, zakupów, prac badawczo-rozwojowych z nowymi szefami. Trzech na czterech pochodzi z Nissana, czwarty z Renaulta, odpowiada za sprawy kadrowe. — Ludzie w Renault obawiali się, że górę weźmie inżynieria Nissana i że zostaną połknięci żywcem — stwierdził Bruno Matthez ze związku CFE-CGC. Podobne niepokoje pojawiły się w resorcie finansów.

Część obserwatorów oczekuje, że Ghosn odpowie rządowi przywróceniem Nissanowi praw głosu. — Wielu inwestorów zwraca uwagę na ryzyko zwiększonych wpływów rządu. To może pobudzić obie grupy do zmiany obecnej struktury krzyżowych udziałów — stwierdziła Kristina Church z Barclays.

Jeśli Renault zmniejszy swój pakiet do poniżej 40 proc. — sprzedając część akcji, albo emitując nowe w ramach podwyższenia kapitału — to zgodnie z francuskimi przepisami może przywrócić Japończykom prawa głosu. — Trudno zrozumieć, dlaczego rząd chciałby konfliktu albo nie dopuścić, by Nissan podwyższył kapitał — stwierdził człowiek Ghosna w kierownictwie.

Ghosn starał się w czasie kryzysu finansowego w 2008 r. zmniejszyć udział Nissana. — Brakowało mu gotówki i chciał sprzedać część akcji. Wszyscy zgodzili się, ale ktoś w resorcie finansów przypomniał regułę 40 proc. na kilka dni przed sprzedażą — wyjaśniła jedna osoba z kierownictwa. Sprzedaż wstrzymano na skutek „przyjacielskiego nacisku", a kilka tygodni później rząd przyznał doraźną pożyczkę 3 mld euro Renault i Peugotowi.

Ghosn będzie z pewnością negocjować przed podjęciem działań. — Taka firma jak Renault musi mieć normalne stosunki z państwem — stwierdził kolejny rozmówca. Pole do kompromisu jest jednak małe po wypowiedzi Macrona, że nie widzi powodu wznowienia praw głosu Nissanowi i zapowiedzi, że będzie stanowczy do końca.

Najlepsze wyjaśnienie stanowiska rządu przedstawił Louis Schweitzer, poprzedni zwierzchnik Ghosna. — Stworzyłem sojusz Renault-Nissan zgodnie z logiką, w której Renault kontrolował Nissana. Rząd musi zapewnić, że korzenie i centrum Renaulta są we Francji, a sojusz zachowuje początkową równowagę, z Renaultem jako kierującym — powiedział w wywiadzie radiowym.

Biznes
Wodowanie pierwszego okrętu rozpoznania „Delfin”
Biznes
Trump popiera zwiększenie presji na Rosję. Umowa UE-Ukraina i Orlen
Materiał Partnera
Transformacja energetyczna dla przedsiębiorstw na wyciągnięcie ręki
Biznes
UKE: Rynek telekomunikacyjny wyhamował. Rachunki w górę
Biznes
Roman Abramowicz sprzedał swój biznes Amerykanom. Od ręki dostanie 50 mln dolarów