O tym, że Iran analizuje pięć–sześć tras dostaw, poinformował Azizollah Ramezani, szef koncernu NIGC, podczas gazowego kongresu w Paryżu. – Badamy wiele możliwych dróg dostaw gazu do Europy. Trzy są najbardziej prawdopodobne: przez Turcję, przez Morze Czarne oraz przez Irak, Syrię i Morze Śródziemne. Teraz musimy obliczyć ich koszty i rentowność i wybrać najkorzystniejszy – cytuje Irańczyka agencja Nowosti.
Decyzja zapadnie, gdy klienci z Europy będą mogli podpisać z Iranem kontrakty, a to nastąpi po całkowitym zdjęciu sankcji. Ramezani jest przekonany, że „Europa oczekuje końca sankcji, a gdy to nastąpi, rozpocznie negocjacje z Iranem, które zakończą się podpisaniem umów".
Sankcje USA i Unii zostały nałożone na Iran w 2006 r; zakazywały zakupów irańskiej ropy i gazu przez państwa-sygnatariuszy. Miały powstrzymać irański program jądrowy. Spowodowały spadek o połowę wydobycia ropy i gazu i utratę wielu rynków eksportowych.
Po negocjacjach w Genewie w końcu 2013 r. sankcje zostały złagodzone. G6 i Iran spotykają się 30 czerwca w sprawie ich całkowitego zdjęcia i porozumienia w sprawie programu jądrowego. Jeżeli zostanie ono osiągnięte, to UE zniesie sankcje, a irański program wzbogacania uranu przez 25 lat będzie pod międzynarodową kontrolą.
Irańskimi zapowiedziami mogą już się czuć zagrożeni Rosjanie. Choć twierdzą, że mają najwięcej gazu ziemnego na świecie, to według udowodnionych zasobów hegemonem jest tu właśnie Iran. Do tego gaz w Iranie jest dużo łatwiej dostępny, a więc tańszy, niż rosyjski, wydobywany bardzo w trudnych warunkach syberyjskich.