Po ogłoszeniu przez rząd nowego planu ratunkowego dla pogrążonej w stratach Kompanii Węglowej (KW) prezes tej górniczej spółki przekonuje, że wniesienie 100 proc. akcji KW do państwowego Towarzystwa Finansowego Silesia nie wystarczy, by uchronić firmę przed bankructwem. Co więcej, niezrealizowanie programu w wyznaczonym terminie spowodowało lawinę zdarzeń, za które płacą m.in. energetyka i spółki okołogórnicze.
Kapitał pilnie potrzebny
Pierwotnie proces powstania tzw. Nowej Kompanii Węglowej w ramach grupy Węglokoks, dokapitalizowania jej przez inwestorów kwotą 1,5 mld zł oraz przeniesienia tam 11 kopalń miał zostać zakończony w czerwcu tego roku.
– Ponieważ do dziś Kompania nie pozyskała takiego kapitału, musieliśmy podjąć szereg działań ratujących jej płynność finansową. Stąd decyzja o wyprzedaży zapasów węgla, wydłużeniu terminów płatności dla kontrahentów do 150 dni, pozyskaniu przedpłat od spółek energetycznych, opóźnieniu niektórych inwestycji – wylicza Krzysztof Sędzikowski, prezes KW.
Obecnie spółka pracuje nad pozyskaniem finansowania do 700 mln zł, które pozwoli jej funkcjonować do końca tego roku i zapewni płynność finansową przez pierwsze miesiące 2016 r. – Rozmawiamy już na ten temat z bankami i instytucjami finansowymi. Dzięki temu będzie czas na dokończenie programu dokapitalizowania Kompanii w najlepszy sposób – dodaje Sędzikowski.
Otrzymane przedpłaty od spółek energetycznych w wysokości 150 mln zł wystarczą tylko do końca listopada. Na grudzień KW potrzebuje 150 mln zł na pensje dla załogi i dodatkowe 300 mln zł na wypłatę tzw. barbórki. Dziś ich nie ma.