Unijne zbrojenia na wspólny kredyt. Budżety obronne wciąż rosną

Bruksela chce zwiększyć wydatki na wspólną unijną obronę. W grę wchodzi emisja obligacji na ten cel. A wspólne inwestycje i zakupy miałyby oznaczać oszczędności dla obywateli wspólnoty.

Publikacja: 28.02.2024 03:00

Bruksela chce zwiększyć wydatki na wspólną unijną obronę

Bruksela chce zwiększyć wydatki na wspólną unijną obronę

Foto: AFP

Coraz bardziej agresywna postawa Rosji zachęca europejskich polityków do szukania sposobów na wzmocnienie potencjału obronnego. Już w 2022 roku, pierwszym roku wojny w Ukrainie, większość państw UE zwiększyła wydatki na obronę. Nie ma jeszcze pełnych danych za 2023 rok, ale wiadomo, że te budżety cały czas rosną.

Jednak coraz większe jest przekonanie, że wysiłki pojedynczych krajów nie wystarczą i potrzebna jest wspólna polityka obronna UE. Za tym opowiadają się już nie tylko tradycyjni stronnicy ściślejszej integracji, jak np. Francja, ale też państwa w przeszłości bardzo sceptyczne wobec wspólnej polityki obronnej, jak np. Estonia czy Polska.

UE zaoszczędzi miliardy na zbrojeniach

Dla Europy Wschodniej tradycyjnie wzmacnianie obronności UE było konkurencyjne wobec NATO, teraz jest postrzegane jako polisa ubezpieczeniowa w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji i możliwego zwycięstwa Donalda Trumpa w USA. Na razie powtarzane są postulaty wspólnych zakupów.

Czytaj więcej

Gigantyczna umowa PGZ na poszukiwaną przez NATO amunicję. "To historyczny krok"

– Zaoszczędzilibyśmy miliardy pieniędzy europejskich podatników, gdybyśmy wspólnie zajmowali się zamówieniami, inwestycjami i innowacjami. Dlatego jest to świetny pierwszy krok – powiedział we wtorek Manfred Weber, szef Europejskiej Partii Ludowej. – Na dłuższą metę musimy również rozważyć działania, w których mamy prawdziwą europejską wartość dodaną, na przykład w zakresie cyberobrony, dronów, ewentualnej tarczy nuklearnej – dodał niemiecki chadek.

Opinia dla "Rzeczpospolitej"
Elżbieta Bieńkowska, była komisarz UE

W latach 2016–2018 wojny na pełną skalę przeciw Ukrainie jeszcze nie było, ale już było wiadomo, że i Rosja, i Chiny mają ogromne i rosnące wydatki na obronność. I zastanawialiśmy się wtedy, co zrobić, żeby wspólnie zwiększyć wydatki. Były dwie opcje: wspólne zakupy i dług. Ta druga opcja zawisła w powietrzu, było zbyt wcześnie. Teraz nadeszła, niestety, odpowiednia pora. To jest jedyna droga prowadząca do znacznego zwiększenia wspólnej obronności. Oczywiście zawsze będą sceptycy, bo taki kredyt jeszcze bardziej zwiąże ze sobą państwa członkowskie. Ale ci tradycyjni sceptycy mają bardzo silne antyrosyjskie nastawienie, więc pomysł pada na podatny grunt.

Jak sfinansować te wspólne europejskie kompetencje obronne? Chętnych do płacenia większych składek do unijnego budżetu nie ma, zatem jedyną opcją jest zaciągnięcie długu na ten cel. W listopadzie ub.r. wspomniał o tym Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej. W swojej wizji poszedł dość daleko, mówiąc, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat państwa UE powinny złożyć się na fundusz wart 600 mld euro. W tym samym czasie pomysł obligacji obronnych zaczęła forsować Kaja Kallas, premier Estonii. Szybko pochwalił ją za to prezydent Francji Emmanuel Macron, a do grona zwolenników dołączyła m.in. Belgia. Teraz pojawiła się kwota 100 mld euro zaproponowana przez Thierry’ego Bretona, unijnego komisarza ds. rynku wewnętrznego. Wiadomo, że tradycyjnie przeciwne zaciąganiu długu są państwa Europy Północnej będące jednocześnie największymi płatnikami netto do budżetu UE, jak Niemcy, Holandia czy państwa skandynawskie.

Czytaj więcej

Najbogatszy Ukrainiec uruchomił produkcję trałów przeciwminowych

Kredyt na uzbrojenie unijnych armii

Coraz więcej jednak wskazuje na to, że nie musi to być pomysł skazany na niepowodzenie. Po pierwsze, ścieżki są już przetarte. Gdy w 2020 roku mówiono o konieczności zaciągnięcia długu na sfinansowanie odbudowy i wzmocnienie odporności gospodarki po pandemii, opór też był bardzo silny i wielu mówiło, że to nierealne. Ostatecznie jednak i Niemcy, i Holandia, a także państwa skandynawskie zgodziły się – po raz pierwszy w historii UE – na zaciągnięcie długu na kwotę aż do 800 mld euro. Jest więc model, który można skopiować. Po drugie, tym razem wszyscy są właściwie zgodni, że cel wymaga finansowania. Po trzecie wreszcie, kraje najbardziej sceptyczne wobec zaciągania długu przez UE to jednocześnie kraje najgłośniej apelujące o zwiększenie pomocy dla Ukrainy i zbrojenie się przed Rosją.

Czytaj więcej

Emmanuel Macron nie wykluczył, że Europa wyśle żołnierzy na Ukrainę

Warto przypomnieć, że choć teraz o obligacjach obronnych powiedzieli Kaja Kallas i Charles Michel, to jednak nie do nich należy autorstwo tego pomysłu. Jako pierwsza zgłosiła go już w 2016 roku Elżbieta Bieńkowska, ówczesna komisarz rynku wewnętrznego odpowiedzialna też za pączkujące wtedy wspólne projekty inwestycyjne w dziedzinie obronności. – Nasze budżety obronne kurczą się… Jeśli spojrzeć na to, że Rosja zwiększyła swój budżet obronny o 97 proc., a Chiny o 160 proc., podczas gdy budżet UE spadł o 9 proc., to jest to naprawdę przerażające – mówiła wtedy w wywiadzie dla agencji Reuters. Argumentowała, że jest okazja do zaciągnięcia długu na obronę, bo z Unii Europejskiej wychodziła wtedy Wielka Brytania, wielka przeciwniczka takich pomysłów.

Obronność
Rekordowe wydatki

Państwa UE wydały rekordowe 240 mld euro na cele obronne w 2022 r., z czego 58 mld poszło na inwestycje, przede wszystkim na zakup sprzętu. 20 z 27 państw UE przekroczyło zalecany udział 20 proc. wydatków na cele inwestycyjne, przy czym w Polsce sięgał on 33 proc. Zwiększa się wartość wspólnych projektów obronnych, którymi zarządza Europejska Agencja Obrony (EDA), ale to ciągle niewiele w porównaniu z projektami narodowymi. Na początku 2022 roku EDA zarządzała 18 projektami o wartości 76 mln euro, teraz jest takich projektów 46, a ich wartość sięga 250 mln euro. Polska uczestniczy w 38 z nich. A jest krajem wiodącym w czterech, które obejmują m.in. pasywny radar, wojnę elektroniczną, monitorowanie morskie i pojazdy biometryczne.

Bruksela wyciągnęła wnioski po pandemii

Czy przy tworzeniu ewentualnego funduszu obronnego UE powinna wyciągnąć jakieś wnioski z funkcjonowania funduszu odbudowy gospodarki po pandemii? Paolo Gentiloni, unijny komisarz ds. gospodarczych, uważa, że tak. – Jak jest wspólne finansowanie przez obligacje emitowane przez KE, to powinny być też wspólne programy – powiedział „Rzeczpospolitej”. W krajowych planach odbudowy tak nie jest: państwa dostają określone kwoty pieniędzy, które wydają u siebie według wspólnie określonych kryteriów na wspólnie określone cele. Pojawiają się pomysły zaciągania pożyczek na wspólne programy związane np. z konkurencyjnością czy innowacjami, ale według Gentiloniego to wspólne finansowanie obrony cieszy się największym poparciem w Unii Europejskiej.

Coraz bardziej agresywna postawa Rosji zachęca europejskich polityków do szukania sposobów na wzmocnienie potencjału obronnego. Już w 2022 roku, pierwszym roku wojny w Ukrainie, większość państw UE zwiększyła wydatki na obronę. Nie ma jeszcze pełnych danych za 2023 rok, ale wiadomo, że te budżety cały czas rosną.

Jednak coraz większe jest przekonanie, że wysiłki pojedynczych krajów nie wystarczą i potrzebna jest wspólna polityka obronna UE. Za tym opowiadają się już nie tylko tradycyjni stronnicy ściślejszej integracji, jak np. Francja, ale też państwa w przeszłości bardzo sceptyczne wobec wspólnej polityki obronnej, jak np. Estonia czy Polska.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Przy granicy z Polską powstanie park wodny Aquapolis. Są i złe wiadomości
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje