Rosjanie opanowali Tajlandię. I sprawiają kłopoty

Tajowie mają dosyć narzekań na chamstwo rosyjskich turystów. Dlatego zmieniają swoją politykę promocyjną.

Publikacja: 20.11.2023 12:54

Plaża Patong na tajskiej wyspie Phuket

Plaża Patong na tajskiej wyspie Phuket

Foto: AFP

Przychody z turystyki w tym kraju dają 20 proc. PKB. To turystyka właśnie pozwoliła tajskiej gospodarce wyjść z popandemicznego kryzysu. A, że zbiegło się to z inwazją Rosji na Ukrainę i masowymi wyjazdami Rosjan z kraju, tę odbudowę oparła na promocji właśnie w kraju Putina.

Czytaj więcej

Bali za 9 euro - tyle ma kosztować wjazd na wyspę, symbol egzotycznych wakacji

Efekty przyszły szybko

W szczycie sezonu, czyli od listopada do stycznia, z Rosji do Tajlandii przyjeżdża po 400 tys. rosyjskich turystów miesięcznie. Pełno jest ich także w pozostałych miesiącach, a wielu z nich zostaje i z tego kraju prowadzą swoje zagraniczne biznesy. Coraz więcej jest także rosyjskich firm działających nielegalnie.

Ale Rosjan jest za mało, aby przyjazdy do Tajlandia mogły powrócić do dawnego poziomu. Stąd pomysł, aby ruszyć z akcją promocyjną w krajach, których obywatelom nie przeszkadza obecność Rosjan i ich ekspansywny sposób bycia. Tajski rząd chce przyciągnąć turystów z Kazachstanu, Indii, Chin i Tajwanu. Wszystkim oferowane są bezwizowe warunki wjazdu, jest pobytu nie przekroczy 90 dni. To dla nich wydłużono również do 4 rano godziny otwarcia klubów nocnych w Bangkoku, na Phukecie, w Cieng Mai i Chonburi. Wszystko po to, aby wydawali jak najwięcej pieniędzy.

Czytaj więcej

Nowy kierunek ulubiony przez Rosjan. „Jeden z klientów kupił 16 willi”

W poszukaniu pieniędzy

W 2019 roku, ostatnim roku przed pandemią,  Tajlandia odnotowała rekordową liczbę przyjazdów zagranicznych - ponad 40 mln. Statystyczny turysta wydał podczas 9-dniowego pobytu 1,5 tys. dol. W tym roku - według oficjalnych danych podanych przez angielskojęzyczny „Bangkok Post”- do 12 listopada przyjechało 23,2 mln turystów, ale wydawali o 15 proc. mniej na pobyt takiej samej długości. To właśnie efekt zmiany profilu przybyszów.

Plany na przyszły rok już są bardzo ambitne. Tourism Authority of Thailand zakłada, że w 2024 r. przychody z turystyki przyniosą już 2 biliony bahtów, czyli przynajmniej równowartość 57 mld dol.

Czytaj więcej

Tajlandia ma problem z turystami. Chce zamykać plaże na noc

Wszyscy narzekają na Rosjan

Ale nie tylko cudzoziemcy, którzy wypoczywają razem z Rosjanami, narzekają na ich zachowanie. Na ekskluzywną do niedawna wyspę Phuket w tym roku przyleciało ponad milion Rosjan. W tym wielu przedsiębiorców, którzy postanowili tam otworzyć swoje biznesy, tworząc konkurencję dla Tajów.

Są tam już działające na aplikacje rosyjskie salony fryzjerskie i firmy taksówkarskie, które zatrudniają wyłącznie Rosjan, i to nie zawsze legalnie, więc nie płacą podatków. Ich właściciele, już najzupełniej oficjalnie, wyrobili sobie już wizy pozwalające na dłuższe pobyty, kupują nieruchomości i starają się przeczekać wojnę rosyjsko-ukraińską. A rząd w Moskwie nie ma nic przeciwko tej „kolonizacji”.

W lipcu 2023 r. na Phuket przyleciał minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow, aby zainaugurować działalność konsulatu, który ma dbać o rosyjskie sprawy na wyspie.

Czytaj więcej

Tajlandia zamyka słynną Niebiańską Plażę dla turystów

Ceny nieruchomości w górę

Efektem rosyjskiej obecności na Phukecie jest wzrost cen nieruchomości, co uderza w Tajów. Życie nocne także zostało zawładnięte przez Rosjan. A Bangla Road jest pełna rosyjskich prostytutek.

- Cierpimy z powodu napływu Rosjan, którzy zawładnęli biznesem turystycznym na Phukecie. Jeżdżą własnymi autami, które nie posiadają licencji na przewóz osób. Wożą rosyjskich turystów, którzy zgłaszają się do nich dzięki specjalnym aplikacjom, do których my, Tajowie nie mamy dostępu i oferują usługi tańsze o 20 proc. Robią wszystko, żeby wszystkie ruble, jakie ze sobą przywieźli pozostały w rosyjskich rękach - żalił się w telewizji Al Jazeera Prayut Thongmusik, prezes stowarzyszenia kierowców mikrobusów na Phukecie, do którego należy 200 przewoźników.

Na lokalnym Facebooku widać, że mieszkańcy Phuketu są coraz bardziej zaniepokojeni tą sytuacją. Obawiają się, że ich miejsca pracy są zagrożone, a tajscy właściciele biznesów coraz częściej są wypierani przez Rosjan, którym nie brakuje pieniędzy.

Czytaj więcej

Nowy kierunek turystyczny Rosjan. Do Uzbekistanu po karty Visa i MasterCard

Rosyjska praca na czarno

Sytuacja tak się zaogniła, że do akcji dołączyła policja, która aresztowała kilku nielegalnie zatrudnionych Rosjan. - Aresztowaliśmy trzech Rosjan, którzy otworzyli salon fryzjerski po tym, jak poskarżył się na ich zachowanie obywatel Tajlandii. Są oskarżeni o przejmowanie miejsc pracy, które są zastrzeżone dla Tajów - mówił pułkownik policji Thongchai Matitam w rozmowie z „Bangkok Post”. Nie ukrywał, że rosyjski biznes nie konkuruje wyłącznie z firmami tajskimi, ale pojawia się również rywalizacja między samymi Rosjanami, co z kolei może ściągnąć na Phuket rosyjskich przestępców.

Zresztą dochodzi już do takich przypadków. 8 czerwca służby imigracyjne aresztowały obywatela Kazachstanu podejrzanego o zastrzelenie rosyjskiego biznesmena Dmitrija Alejnikowa, który czekał w samochodzie zaparkowanym pod popularną kawiarnią. Tydzień temu, policja aresztowała 31-letniego Rosjanina, szefa szajki oszustów operujących z Kambodży. A popularny tajski resort Pattaya jest już znany jako miejsce, gdzie ukrywają się członkowie rosyjskiej mafii.

Rosjanie bronią się, że to tajskie przepisy zmuszają ich do szukania nielegalnego zatrudnienia, ponieważ miejscowe prawo jest wyjątkowo restrykcyjne wobec cudzoziemców. - To dlatego niektórzy z nas musieli stać się w tym kraju kryminalistami. Nie mogą dostać wiz pracowniczych, dostają odmowy przedłużenia pobytów poza ustawowe 90 dni. Mimo, ze mają pieniądze, nie są w stanie znaleźć pracy - tłumaczy w rozmowie z Al Jazeerą Siergiej Malinin, który w Tajlandii mieszka od 25 lat.

Przychody z turystyki w tym kraju dają 20 proc. PKB. To turystyka właśnie pozwoliła tajskiej gospodarce wyjść z popandemicznego kryzysu. A, że zbiegło się to z inwazją Rosji na Ukrainę i masowymi wyjazdami Rosjan z kraju, tę odbudowę oparła na promocji właśnie w kraju Putina.

Efekty przyszły szybko

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Przy granicy z Polską powstanie park wodny Aquapolis. Są i złe wiadomości
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje