Aż 42 proc. przedstawicieli młodych innowacyjnych firm w Polsce nie wie, jak interpretować przepisy, podobny odsetek nie ma pojęcia, które ze zmienionych regulacji dotyczą ich biznesów, zaś co trzecia spółka twierdzi, że zmian prawnych jest zbyt dużo, aby być z nimi na bieżąco – wynika z najnowszych badań Startup Poland, do których dotarła „Rzeczpospolita”.
Oficjalnie badania zostaną upublicznione w grudniu, w corocznym raporcie fundacji dotyczącym rodzimego rynku start-upów. Nam już teraz udało się ustalić, że zwłaszcza jeden aspekt, który powinien być filarem budowy biznesów, stał się hamulcem – chodzi właśnie o stabilność regulacyjną, a raczej jej brak.
Inwestor patrzy na sądy
– Stabilność, rozumiana jako wprowadzanie nowych przepisów z wyprzedzeniem, umożliwiając ich wdrożenie, oraz udział przedsiębiorców w tworzeniu prawa to czynniki decydujące o inwestycyjnej atrakcyjności danego kraju – mówi Tomasz Snażyk, szef Startup Poland. Jak podkreśla, dodatkowo dla start-upów stabilność ta jest nie tylko czynnikiem gwarantującym sprawne prowadzenie biznesu, ale wpływa też na obecność w Polsce korporacji i funduszy inwestycyjnych finansujących działalność innowatorów. – Plany inwestycyjne mają perspektywę kilkuletnią i trudno je realizować w obliczu ryzyka, że przepisy dotyczące podatków, działalności gospodarczej czy konkretnej branży zmienią się w ciągu miesiąca – tłumaczy.
Eksperci w tym kontekście wskazują na kilka ruchów, które zdestabilizowały ekosystem innowacyjnych firm. – Przykład? Zmiany w obrębie Polskiego Ładu czy w obszarze sądownictwa, które powodują, że Polska nie jest traktowana poważnie przez inwestorów zagranicznych, zupełnie inaczej niż nasi sąsiedzi, np. Czechy czy Austria – alarmuje Marta Pawlak, szefowa działu prawnego i polityki publicznej w Startup Poland.