Jak dostać się na Harvard? Najłatwiej przez pośrednika, ale będzie drogo

750 tysięcy dolarów bierze najbardziej znany nowojorski pośrednik za zapewnienie dziecku miejsca na jednej z 8. prestiżowych uczelni amerykańskich, w tym Harvard, Yale, czy Stanford.

Publikacja: 17.09.2023 13:47

Uniwersytet Harvarda

Uniwersytet Harvarda

Foto: Bloomberg

Połowę tej kwoty trzeba będzie jeszcze potem dopłacić za samą naukę, jeśli student nie dostanie stypendium, bądź nie okaże się wybitnym sportowcem.

Nowa profesja: mentor

Firmy oferujące usługi „przepchnięcia” nawet niezbyt zdolnych uczniów na edukacyjne szczyty wyrastają teraz w największych amerykańskich miastach. Najwięcej z nich jest w Nowym Jorku, a założyli je absolwenci tzw Ivy League, czyli elitarnych amerykańskich uczelni. To oni zatrudniają innych absolwentów topowych uniwersytetów, którzy nie znaleźli pracy, jaka by im odpowiadała. I wszyscy, z zasady, są młodzi, nie skończyli 30 lat.

Czytaj więcej

Studia za granicą: szanse i wyzwania dla Polaków

Bo jest to zupełnie nowa profesja.Nazywa się ich „mentorami”, a w rzeczywistości są opiekunami dzieci z bogatych rodzin, bo rodzice mają dla nich mało czasu. Tacy mentorzy pobudzają zaangażowanie w naukę, pomagają przygotować wymagane prace, wybierają odpowiednie zajęcia pozalekcyjne i zawsze potrafią tak „podkręcić” życiorys, żeby wydał się bardziej imponujący.Za pakiety all-inclusive trzeba u nas zapłacić sześciocyfrową kwotę. Wtedy jesteśmy w stanie pomóc dziecku w dostaniu się na najlepszą uczelnię, nawet zanim skończy jeszcze szkołę średnią. Szczerze mówiąc, jeśli nigdy nie znajdą pracy, ani nie pójdą na studia, to i tak będą żyć lepiej niż większość ludzi. Naszym zadaniem jest budowanie motywacji uczniów, którzy dysponują potężnymi zasobami finansowymi. Bo dla naszych klientów pieniądze nie grają roli — mówi Bloombergowi Christopher Rim, Amerykanin chińskiego pochodzenia, założyciel firmy Commanded Education.

W cenniku są też wizyty domowe

Christopher Rim jest absolwentem Yale, gdzie skończył psychologię. Kiedy był w szkole średniej doradcy edukacyjni przekonywali go, żeby nie próbował startować do prestiżowych uczelni. Nie posłuchał ich. Teraz on sam i jego koledzy postanowili zarobić na prowadzeniu absolwentów liceów przez trudy podczas procesu kwalifikacyjnego. Sam 28- letni dzisiaj Christopher Rim nie był zwykłym absolwentem. W 2015 roku założył na Facebooku grupę inspirED. Jako partnera wybrał Centrum Inteligencji Emocjonalnej Uniwersytetu Yale. Dzisiaj jest w zarządzie założonej przez Lady Gagę fundacji BornThis Way.

Czytaj więcej

Najbogatszy uniwersytet świata porzuca paliwa kopalne

Piszą o nim „Wall Street Journal”, „New York Times, „US News & World Report”, ale i media chińskie. I uwielbiają go cytować, kiedy opowiada jak ojciec jednego z nowojorskich uczniów zaproponował mu 1,5 mln dolarów tylko po to, aby nie przyjmował oferty żadnego z uczniów z klasy jego syna. Odmówił. Kiedy indziej zatelefonował do niego przyszły ojciec (żona była w 4. miesiącu ciąży), aby już wtedy dla jeszcze nienarodzonego syna, zarezerwować usługi w Command Education. Swoich klientów, bo z każdym z rodziców spotyka się osobiście i dopiero po takiej rozmowie wyznacza odpowiedniego konsultanta, przyjmuje w prestiżowym klubie Aman. Członkostwo kosztuje tam 200 tys. dolarów rocznie. W cenniku Christophera Rima są także wizyty domowe. Są one możliwe po wpłaceniu 10 tys. dol.

Jak pokonać zdolniejszych

Firma Christophera Rima nie jest jedyna w Nowym Jorku. W Atomic Mind założonej przez Leelię Strogov, absolwentkę Massachusetts Institute of Technology, każdemu klientowi-uczniowi przypisywany jest główny doradca ds.coachingu. Ten doradca wybiera odpowiednie osoby z grupy 150. korepetytorów – od trenerów debat po specjalistów ds. badań, którzy pomagają uczniom w poprawie wyników nauki i podczas zajęć pozalekcyjnych. Stawka wynosi 500 dolarów za godzinę, ale może wzrosnąć do 3000 dolarów za pracę z szefową firmy. Rodzice niektórych uczniów na takie wsparcie wydają nawet 85 tys. dolarów miesięcznie.

Atomic Mind specjalizuje się także w „pozycjonowaniu” studentów pochodzenia azjatyckiego. Studentów z Azji najczęściej namawia na kierunki humanistyczne, a nie na nauki ścisłe, czy prawo, bo tam konkurencja jest największa. To działa, bo klienci tej firmy coraz częściej w kwalifikacjach pokonują bardziej zdolnych uczniów, w tym także Amerykanów.

Czytaj więcej

Sposoby na drogie studia w USA

W IvyWise, założonej w 1998 roku przez Kat Cohen, ceny indywidualnych programów startują od 28 tys. dolarów. Firma zazwyczaj rozpoczyna współpracę z uczniami w dziewiątej klasie. Wtedy kontaktuje ich z doradcami, którzy wcześniej pracowali przy rekrutacji na studia na uczelniach takich jak takich jak Stanford, MIT, Princeton, czy Yale. IvyWise oferuje także usługi dla przedszkolaków. Aby nadążać za popytem, ​​od 2020 r. Kat Cohen niemal podwoiła liczbę pracowników.

Zatrudniają nas rodzice, którzy nie mają czasu

Wsparcie merytoryczne i emocjonalne 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. W AtomicMind niektórzy uczniowie mają nawet po 7 godzin korepetycji dziennie, aby wzmocnić swój profil akademicki. Doradcy pomagają pisać przemówienia motywacyjne uczniom, którzy mają ambicje wejścia do samorządu uczniowskiego.

Ale i świadczą inne usługi. Leelia Strogow przyznała, że ​​kupiła kiedyś studentowi garnitur, kiedy ten przyszedł w dresach na rozmowę kwalifikacyjną w collegu.Zatrudniają nas rodzice, ponieważ nie mogą poświęcić tyle czasu dzieciom ile naprawdę im potrzeba. Jesteśmy jakby ich przedłużeniemmówiła Leelia Strogow w rozmowie z „New York Times”.

Czytaj więcej

Sztuczna inteligencja zdaje egzaminy na uczelniach. ChatGPT zniszczy edukację?

Według Command Education wszyscy ich studenci, którzy wcześniej złożyli podanie na Harvard w cyklu rekrutacyjnym 2021–2022, zostali przyjęci. IvyWise reklamuje wskaźnik przyjęć dla klientów na Duke University wynoszący 48 proc. w porównaniu z 6,6 proc. dla wszystkich kandydatów na tę uczelnię. Z kolei Atomic Mind chwali się 100 proc. współczynnikiem akceptacji dla swoich klientów od Harvardu po Northwestern w Chicago.

Biznes, jak botoks i spa

Mark Sklarow, prezes Stowarzyszenia Niezależnych Konsultantów Edukacyjnych, grupy branżowej zrzeszającej prawie 2800 członków, porównuje ten biznes do botoksu. — Jasne, możesz wydać wiele tysięcy, aby wygładzić zmarszczki w luksusowym spa. Możesz też zapłacić kilkaset w mniej wyszukanym miejscu. Ale botoks to nadal botoks. Jeśli chcesz kupić elitarność lub usługę doradczą, to jest twój wybór Tyle, że musisz się liczyć, ze korzystając z „botoksu” wydasz pół miliona dolarów, a najczęściej jeszcze więcej — mówi w rozmowie z „New York Post”. Jego zdaniem podobny efekt można osiągnąć wynajmując konsultanta za 8 tys. dolarów.

Czytaj więcej

Droga na Harvard – wsparcie dla zdolnych i ambitnych

Połowę tej kwoty trzeba będzie jeszcze potem dopłacić za samą naukę, jeśli student nie dostanie stypendium, bądź nie okaże się wybitnym sportowcem.

Nowa profesja: mentor

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Hubert Kamola został prezesem ZA Puławy
Biznes
Rosja kupiła już zachodnie części do samolotów bojowych za pół miliarda dolarów
Biznes
Pasjonaci marketingu internetowego po raz 22 spotkają się w Krakowie
Biznes
Legendarny szwajcarski nóż ma się zmienić. „Słuchamy naszych konsumentów”
Biznes
Węgrzy chcą przejąć litewskie nawozy. W tle oligarchowie, Gazprom i Orban