- Poradziliśmy sobie z napływem aut najpierw japońskich, potem koreańskim. I sytuacja się unormowała. Damy sobie radę także z chińską konkurencją - przekonywał podczas ostatniej edycji IAA Mobility w Monachium prezes Mercedes Benz, Ola Kallenius. Jego koncern, tak samo, jak i Grupa BMW i Grupa Volkswagena jest silnie obecna w Chinach. Produkuje tam samochody i je eksportuje. W podobnej sytuacji jest szwedzka marka Volvo, która należy do chińskiego Geely.
Czytaj więcej
Chiński rząd ostro zareagował na decyzję Komisji Europejskiej o wszczęciu dochodzenia w sprawie chińskich subsydiów do produkcji samochodów elektrycznych.
W podobnym tonie wypowiadał się dzień później niemiecki kanclerz Olaf Scholz podczas wizyty na monachijskiej wystawie. — Tak, to prawda. Dobre samochody powstają także poza Niemcami. Ale nie przychodzi mu na myśl żadne inne miejsce na świecie, które mogłoby pochwalić się tak bogatą wiedzą specjalistyczną w zakresie inżynierii motoryzacyjnej, jak w największej gospodarce europejskiej — mówił niemiecki kanclerz.
Jeśli doszłoby do wprowadzenia zaporowych cel, ceny niektórych modeli aut elektrycznych sprzedawanych na rynkach europejskich znacząco by wzrosły.Tak byłoby min w przypadku Dacii Spring, najtańszego auta z napędem elektrycznym sprzedawanego dzisiaj w Europie. W niektórych krajach, z odliczeniem dopłat rządowych, można je kupić za niewiele ponad 15 tys. euro.
Chińska produkcja, eksport na świat
Volvo Car ma swoje centrum produkcyjne w Chinach, skąd wyjeżdżają elektryczne Polestary. Już eksportowany jest stamtąd Polestar 2, a wkrótce ma ruszyć produkcja Polestara 3 i SUVa Polestar 4. Mercedes-Benz od 2020 ma w Chinach swoje joint-venture z Zhejiang Geely Holding Group i buduje tam Smarty , które sprzedaje w Europie. Grupa Volkswagena ma joint-venture z Jianghuai Automobile Co. I wspólnie produkuje elektryczne Cupry — auta marki, która pozostanie na rynku po tym, jak zostanie zakończone produkowanie Seata.