Brazylia może być dla polskich firm bramą na cały kontynent

Pomimo wielu barier wszystkie procedury związane z wchodzeniem na brazylijski rynek są do pokonania. Trzeba tylko się gruntownie przygotować – mówi Wojciech Baczyński, dyrektor generalny Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej.

Publikacja: 05.06.2023 03:00

Brazylia może być dla polskich firm bramą na cały kontynent

Foto: mat. pras.

Jak przegrana Jaira Bolsonaro i wybór na prezydenta Luiza Inacio Luli da Silva wpłynęły na gospodarkę Brazylii i jej perspektywy?

Na razie nie widać dużej zmiany, aczkolwiek najświeższe dane potwierdziły wyższy niż zakładany wzrost gospodarczy za pierwszy kwartał 2023, na poziomie 1,9 proc., generowany głównie przez świetny kwartał produkcji rolniczej i niezłe dane z rynku pracy. Stopa procentowa pozostaje na tym samym wysokim poziomie 13,75, co ciąży na ufności biznesu i konsumentów. Na pewno rząd prezydenta Luli będzie odwracał niektóre procesy prywatyzacyjne zapowiedziane przez Bolsonaro. W ostatnich dniach koncern naftowy Petrobras zapowiedział, że odwraca się od kształtowania cen na rynku wewnętrznym w oparciu o dolara. Tradycyjnie nacisk zostanie położony na programy społeczne, które w czasie poprzedniej prezydentury zostały częściowo zaniedbane.

Czytaj więcej

Rekordowa wycinka lasów Amazonii. Mimo obietnic nowego prezydenta

Wydaje się jednak, że tym razem otoczenie zewnętrzne nie jest dla prezydenta Luli tak sprzyjające jak w latach 2003–2009.

Weźmy pod uwagę zwłaszcza ceny surowców. Brazylia rozwija swój eksport w oparciu o rolnictwo i commodities, ale pod względem wartości całego eksportu jest globalnie dopiero w czwartej dziesiątce. Co ważne, w ostatnich latach dalej pogłębia się współpraca gospodarcza z Chinami, najważniejszym partnerem handlowym Brazylii, ponieważ są to gospodarki komplementarne.

Przestawianie gospodarki na tory socjalne, zwłaszcza po wyborach, niepokoi inwestorów. Czy może dojść do wyhamowania napływu inwestycji do Brazylii lub zmian w prawie mogących utrudnić inwestorom życie?

Nie sądzę. Jeśli chodzi o inwestycje zagraniczne, to nic się nie stanie. Brazylia jest od jakiegoś czasu na ścieżce stopniowej liberalizacji protekcjonistycznego prawa. Ale też musi robić to umiejętnie, bo działanie w sposób szybki i drastyczny byłoby sprzeczne z interesem kraju. Jeśli chodzi o inwestycje o charakterze bardziej spekulacyjnym, to ubiegły rok należał do Brazylii: m.in. to w jej stronę zaczął podążać kapitał, który odpływał z rynków Europy Środkowo-Wschodniej z powodu wojny z Rosją.

A skoro mowa o brazylijskim protekcjonizmie gospodarczym: co może się zmienić na korzyść, a co dalej będzie utrudniać działalność?

Największą barierą w ujęciu towarowym będzie cło. Tu może dojść do zmian, o ile ratyfikowana zostanie umowa Unia Europejska–Mercosur. Choć do tego jeszcze długa droga, mimo że prezydent Lula wypowiadał się w kierunku dokończenia tego procesu. Zresztą także po stronie niektórych państw UE są zastrzeżenia, przede wszystkim dotyczące otworzenia dostępu do UE dla brazylijskiej branży rolno-spożywczej. Na pewno nie zmienią się niektóre uwarunkowania pozataryfowe, jak wymogi certyfikacyjne. Zmienić może się natomiast pewna ilość dwustronnych umów dotyczących np. unikania podwójnego opodatkowania, co jest procedowane m.in. z Polską. Myślę, że Brazylia będzie szła w kierunku większej ilości umów bilateralnych czy blokowych, oby z udziałem Polski i Unii Europejskiej.

Czytaj więcej

Przez Polskę do Brazylii. Ukraińcy idą w świat ze zdalnymi korepetycjami

W rankingu Doing Business Brazylia jest nisko klasyfikowana, podobnie jak w zestawieniu Index Economic Freedom. Czy zmiana władzy poprawi te notowania?

To bardziej skomplikowany proces. W Brazylii system prawny jest bardzo stabilny, oparty na prawie rzymskim, następują też procesy digitalizacji gospodarki, co ułatwia działalność. Ale patrząc z punktu widzenia brazylijskiego przedsiębiorcy lub zagranicznego działającego lokalnie, nadal przytłacza liczba godzin poświęcanych na kwestie podatkowe, finansowe, cały ten controlling. Myślę, że będzie następował powolny proces odbiurokratyzowania procedur, ale podejmowanie nadmiernie pospiesznych reform byłoby dla Brazylii niekorzystne.

Jak w tej sytuacji wyglądają perspektywy dla polskich firm chcących działać na rynku brazylijskim lub eksportować tam swoje towary?

Pomimo wielu barier wszystkie procedury związane z wchodzeniem na rynek są takie same dla naszych konkurentów z całego świata. Są do pokonania, tylko trzeba się gruntownie przygotować. I najlepiej działać z lokalnym partnerem, który ułatwi pokonanie przeszkód. W ujęciu towarowym nie jesteśmy gospodarkami komplementarnymi, raczej w wielu wypadkach konkurującymi ze sobą. Stąd część głównych pozycji w naszym eksporcie do Brazylii to wymiana pomiędzy dużymi korporacjami, np. w przemyśle samochodowym czy farmaceutycznym. Natomiast należy szukać nisz: jest ich sporo, jak fotowoltaika, energia odnawialna, jest miejsce dla polskich wyrobów spożywczych, np. słodyczy. Co do inwestycji, to jestem sporym optymistą w zakresie technologii. Zwłaszcza patrząc, jak radzi sobie kilka polskich firm z branży technologicznej czy health tech. Zachęcam takie przedsiębiorstwa do zainteresowania się brazylijskim rynkiem także dzięki pośrednictwu naszej izby oraz do działania poprzez lokalną obecność lub spółki joint venture.

Jak duża jest reprezentacja polskich firm w Brazylii?

To kilkanaście firm. Podzieliłbym je na działające od 10–15 lat, jak np. Selena produkująca materiały budowlane, Gremi International zajmujące się rozwojem kompleksu wypoczynkowego na północy Brazylii w stanie Rio Grande do Norte, Grupa Boryszew z dostawami dla przemysłu motoryzacyjnego, producent mebli Komandor czy Canpack wytwarzająca puszki i opakowania aluminiowe, a także te z krótszym stażem, wykorzystujące trendy w gospodarce koncentrujące się na wysokich technologiach informatycznych. Są to głównie firmy działające w sektorach health tech, fintech, e-commerce b2c i procesów automatyzujących marketing. Dobrym pomysłem w Brazylii jest także działalność poddostawcza oparta na udziale w przetargach w joint venture z konsorcjami brazylijskimi, co miało miejsce np. w branży kolejowej. Jednocześnie należy zwrócić uwagę również na firmy, które działały na rynku, ale w dłuższym okresie musiały się wycofać, m.in. na skutek problemów z cenami transferowymi czy walutami.

Jeśli polski przedsiębiorca chce zaistnieć na brazylijskim rynku, to w jaki sposób można go skutecznie wspierać?

Przede wszystkim trzeba zawieźć lub sprowadzić go do Brazylii, udzielić kluczowych informacji i poznać z jak największą ilością osób. W Ameryce Południowej kultury biznesowe oparte są na relacjach, należy je poznać w miarę dogłębnie i koniecznie na miejscu. Brazylia to ogromny kraj, nie da się objąć go w całości. Trzeba dobrze określić, w którym regionie chcemy zacząć działać. Zazwyczaj polskie firmy interesują się takimi regionami jak stan São Paulo, Paranáa, Rio Grande do Sul, ale także północną częścią kraju. W każdym razie robienie interesów na odległość nie ma sensu. Trzeba być tam obecnym. Czy poprzez zbudowany zespół, czy poprzez lokalnego partnera, czy regularne wizyty. Sukces opiera się nie tylko na inwestycji finansowej, ale także na poświęcaniu czasu, inwestowaniu w wiedzę i kontakty. My jako Polsko-Portugalska Izba Gospodarcza organizujemy dwa razy w roku misje biznesowe dla polskich firm. Są ukierunkowane na jak największą liczbę spotkań z potencjalnymi klientami i sojusznikami. Tłumaczymy firmom, na czym ten rynek polega, jakie stawia wyzwania, oraz otwieramy drzwi do przyszłych partnerów.

Jakie efekty przyniosły dotychczasowe misje?

Patrząc na cztery ostatnie wyjazdy: jednym w końcu 2021 r., dwóch w 2022 r. i jednym w 2023 r., mówimy o podpisanej umowę dystrybucyjnej dotyczącej maszyn rolniczych, o rozpoczęciu działalności lokalnej przez jedną z polskich firm w branży health tech, o pierwszych zamówieniach słodyczy i snacków do jednej z wiodących brazylijskich sieci supermarketów Pão de Açúcar. Natomiast ostatni, kwietniowy wyjazd przyniósł dobrze rozpoczęte rozmowy dotyczące polskich puzzli. Myślę, że ok. 20 proc. naszych klientów w ciągu dwóch lat od wyjazdu z nami i dzięki odbytym za naszym pośrednictwem spotkaniom realizuje pierwsze transakcje handlowe.

Eksporterzy na dalekich rynkach szukają szans przebicia się dalej. Czy Brazylia stanie się bramą na inne rynki Ameryki Łacińskiej?

Co do zasady tak, ale dla firm, którym udało się ustabilizować swoją pozycję rynkową w Brazylii. Wiele firm zachodnich posiada swoje centrale na Amerykę Południową w São Paulo, największym mieście półkuli południowej z najbardziej zaawansowanym systemem finansowym. Ale Brazylia z racji skali i specyfiki jest jednym z trudniejszych rynków na kontynencie. Więc kto poradzi sobie w Brazylii, poradzi sobie gdzie indziej na kontynencie. Z naszego punktu widzenia za Brazylią przemawia także dostępność lotów z Europy. Lotnisko w Natal w stanie Rio Grande do Norte to z Lizbony jedynie siedem godzin lotu.

W Brazylii jest duże skupisko Polonii. Jak ją wykorzystać do wsparcia napływającego tam polskiego biznesu?

W Brazylii nadal działa wielu znaczących biznesmenów polskiego pochodzenia, ale nie będą oni już młodsi. Nigdy nie wykorzystano w pełni tego potencjału. Jest nawet regres, bo kurczy się dyplomatyczna obecność Polski w Brazylii, o czym świadczy zamknięcie Konsulatu Generalnego RP w São Paulo w 2014 r. O ile wykonywana jest dobra praca dla utrzymania tradycji polonijnej w Brazylii, o tyle wdrożenie możliwych synergii w biznesie wymaga pracy wielu osób, koniecznie na miejscu w Brazylii i z odpowiednimi narzędziami. Niestety, nie widzę takiego wysiłku ze strony polskiej, co m.in. utrudnia ograniczenie rosnącego deficytu handlowego w relacjach z Brazylią.

CV

Wojciech Baczyński jest menedżerem i znawcą rynku brazylijskiego i portugalskiego z 20-letnim stażem. Od 2014 r. kieruje pracami Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej (PPCC) w zakresie promocji handlu zagranicznego i współpracy b2b między firmami z Polski, Brazylii i Portugalii. W latach 2003–2013 pracował w Ambasadzie RP w Lizbonie (Portugalia) oraz Wydziale Promocji Handlu i Inwestycji w São Paulo (Brazylia). 

Jak przegrana Jaira Bolsonaro i wybór na prezydenta Luiza Inacio Luli da Silva wpłynęły na gospodarkę Brazylii i jej perspektywy?

Na razie nie widać dużej zmiany, aczkolwiek najświeższe dane potwierdziły wyższy niż zakładany wzrost gospodarczy za pierwszy kwartał 2023, na poziomie 1,9 proc., generowany głównie przez świetny kwartał produkcji rolniczej i niezłe dane z rynku pracy. Stopa procentowa pozostaje na tym samym wysokim poziomie 13,75, co ciąży na ufności biznesu i konsumentów. Na pewno rząd prezydenta Luli będzie odwracał niektóre procesy prywatyzacyjne zapowiedziane przez Bolsonaro. W ostatnich dniach koncern naftowy Petrobras zapowiedział, że odwraca się od kształtowania cen na rynku wewnętrznym w oparciu o dolara. Tradycyjnie nacisk zostanie położony na programy społeczne, które w czasie poprzedniej prezydentury zostały częściowo zaniedbane.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie