Mimo wojny warto teraz myśleć o interesach z Ukrainą

Jest wiele możliwości inwestowania w ukraińską gospodarkę, ale nie należy wchodzić w podejrzane układy czy ulegać dezinformacji – radzi Oleg Dubisz, pierwszy wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Publikacja: 28.02.2023 03:00

Mimo wojny warto teraz myśleć o interesach z Ukrainą

Foto: Paweł Rochowicz

Jak dzisiaj prowadzić interesy w Ukrainie?

Zacznę od cytatu z rosyjskiego klasyka: „Wszystko kupię – powiedziało złoto. Wszystko zabiorę – powiedziała szabla”. Niestety, żyjemy w czasach, w których to raczej szabla niż złoto ma decydujący głos. Dlatego, gdy rozmawiamy o sytuacji gospodarczej Ukrainy, nie da się jej przedstawić tylko za pomocą pojęć czysto gospodarczych. Trzeba nam pewnej – jakby to odstraszająco nie brzmiało – „militaryzacji” ogólnego myślenia, w tym i o gospodarce. Każdy, kto chce teraz prowadzić biznes w Ukrainie, powinien się wykazać dużą determinacją, bo sytuacja jest trudna. Wojna prawdopodobnie jeszcze długo potrwa. Myślę, że nie będzie prawdziwego zwycięstwa, jeśli w Rosji nie nastąpią zasadnicze zmiany w strukturze władzy i państwa. I chodzi tu nie nie tyle o samego Putina, ile o takie zmiany tego kraju, które zapobiegną dążeniom Rosji do kolejnej wojny. Inaczej, nawet jeśli rosyjskie wojska w obecnej wojnie totalnie przegrają i wycofają się z Ukrainy, powiedzmy na granice z 1991 roku, nasz kraj w przyszłości i nadal będzie narażony na ataki destabilizujące państwo i gospodarkę.

Wiele ukraińskich firm podczas wojny przeniosło swoją siedzibę do Polski. Co to daje obu krajom?

Mam co do tego ambiwalentne odczucia i oceny. Z jednej strony to dobrze, że nasi przedsiębiorcy, np. z sektora informatycznego, chociaż nie tylko, znaleźli bezpieczne schronienie w Polsce i że wciąż mogą tam działać. Przed wojną w Polsce było około 23 tys. firm z udziałem kapitału ukraińskiego, a skala naszych inwestycji z mego punktu widzenia faktycznie wynosiła 1–1,5 mld dol. Teraz na pewno te liczby są większe. Z drugiej strony, niestety, tylko w Europie dziś zgodnie z danymi ONZ nadal pozostaje około 8 mln uchodźców z Ukrainy. Oznacza to dla nas ogromny problem demograficzny, zwłaszcza na przyszłość. Po prostu brakuje nam rąk do pracy i do obrony kraju. Brakuje też tych przedsiębiorców, którzy mogliby działać w Ukrainie, płacić ukraińskie podatki i bezpośrednio wzmacniać naszą gospodarkę i nasz walczący z Rosją kraj. Dlatego uważam, że sprawy relokacji biznesu powinny zostać sensownie ograniczone i w tej sprawie powinno dojść do porozumienia na poziomie międzyrządowym.

Czytaj więcej

Prąd na Ukrainie płynie bez zakłóceń

Przecież nie można zabronić jednoosobowej firmie informatycznej, by się przeniosła do Polski. Ukraińska fryzjerka czy kosmetyczka, która wraz z dziećmi wyjechała do Polski, też przecież może prowadzić u nas biznes.

Racja, takie usługi to nie problem. Bardziej martwi mnie deindustrializacja Ukrainy i marginalizacja naszej gospodarki. Część naszego przemysłu nie działa albo działa na zwolnionych obrotach. Zresztą i przed wojną znaczna część naszego PKB była osiągana sprzedażą surowców i wyrobów nisko przetworzonych. A przecież powinniśmy myśleć o przyszłości, by nasz kraj był silny przemysłowo także po wojnie. Bo może się zdarzyć tak, że wygramy wojnę, ale przegramy pokój. Dlatego liczymy na bezpośrednie inwestycje, także z Polski, by nasza gospodarka wytwarzała, co tylko się da, u nas w kraju. Wiem oczywiście o obawach inwestorów związanych z wojną, ale właśnie dlatego należy pomyśleć o inwestowaniu na relatywnie bezpiecznym zachodzie Ukrainy, przykładowo na Zakarpaciu, albo np. w obwodzie czerniowieckim.

W Polsce mamy nasz rządowy program prowadzony przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu. Czy on jest wystarczający?

Przy każdym programie inwestycyjnym są potrzebne duże pieniądze i gwarancje dla inwestorów, aby m.in. ubezpieczyć ich od ryzyka wojny. O ile mi wiadomo, wprawdzie dziś uczestniczy w tym Kredobank, Bank Gospodarstwa Krajowego i KUKE, ale uważam, że poziom wsparcia ewidentnie jest niewystarczający. Tu trzeba podłączyć się do międzynarodowych instrumentów gwarancyjnych, na przykład do działającej przy Banku Światowym Agencji Wielostronnych Gwarancji Inwestycji (Multilateral Insurance Guarantee Agency – MIGA). To by pozwoliło na znaczne zwiększenie szans inwestycyjnych polskich firm, ale wymaga to pewnych decyzji na poziomie polskiego rządu. To by zresztą pomogło w inwestowaniu także mniejszym firmom, a nie tylko gigantom takim jak Orlen. Naszej gospodarce bardzo potrzebne jest zwiększenie udziału małego i średniego biznesu do co najmniej 50 proc. Po wojnie i odbudowie powinna powstać nowa zdeoligarchizowana i zdemonopolizowana gospodarka Ukrainy. Takie procesy gospodarcze będą mieć jednoznacznie pozytywny wpływ i na wewnętrzną scenę polityczną, ukraińskie ustawodawstwo, prawo, sądownictwo i na ogólne przyspieszenie integracji euroatlantyckiej Ukrainy.

W których branżach ukraińskiej gospodarki najbardziej potrzeba inwestycji?

Przede wszystkim w przetwórstwie przemysłowym i spożywczym, ale też energetyce. I nie mam tu na myśli tylko odbudowy wielkich elektrowni, ale też nowoczesnych źródeł energii, w tym wiatrowej, słonecznej, biogazowej, wodorowej itd. One są nie tylko nowoczesne i ekologiczne, ale też zdecentralizowane. To bardzo ważne w naszej sytuacji, gdy jesteśmy i możemy być nadal narażeni na ataki wroga. Trudniej zniszczyć system energetyczny, gdy jest on rozproszony, a nie skupiony w kilkudziesięciu wielkich elektrowniach. Zresztą należą one w większości do oligarchów. Poza tym ukraińska gospodarka będzie potrzebowała inwestycji związanych z ekologią, Green Deal i tzw. gospodarką miejską, w tym np. z przerobem i zagospodarowaniem rozmaitych odpadów.

W odbudowie Ukrainy oczywiście wielką rolę odegra sektor budowlany. Chodzi nie tylko o firmy, które wykonują prace budowlane, ale też producentów i dostawców rozmaitych materiałów, np. do termomodernizacji czy prac wykończeniowych. Na pewno są szanse na dobrą współpracę z naszą branżą IT, z sektorem rolnym czy metalurgicznym, chociaż w wyniku wojny ten ostatni doznał 80-proc. spadku produkcji stali.

Odrębny priorytet ma przemysł obronny. W tych obszarach, mimo wojny, nasza gospodarka ma bardzo dobry potencjał i potrzebę rozwoju.

Polskich przedsiębiorców odstrasza panująca w Ukrainie korupcja. Ukraińskie władze na każdym kroku podkreślają, że z nią walczą. Trwa reforma sądownictwa, ostatnio aresztowano wielu skorumpowanych urzędników wyższego szczebla. Jak to wygląda w praktyce?

Te działania władz idą w dobrym kierunku, ale są wciąż niewystarczające. Czasami wydają się obliczone na spektakularny efekt w mediach.

Owszem, na poziomie Sądu Najwyższego już jest duża zmiana na lepsze. Ale w sądach niższego szczebla wciąż ciągną się różne sprawy gospodarcze, także dotyczące pokrzywdzonych polskich przedsiębiorców, w których bez większego trudu można dostrzec, że ktoś wziął pieniądze za niesprawiedliwy wyrok albo przeciąganie sprawy w czasie.

Jedna z takich spraw dotyczy firmy Klinkier-Bud z Konstancina Jeziorny. Sąd w mieście Wasylków, przed którym toczy się ta sprawa, wydawał w jej trakcie różne dziwne, sprzeczne ze sobą postanowienia, które w rezultacie umożliwiły ukraińskiemu partnerowi zagarnięcie majątku Klinkier-Budu. Prezes tego sądu miał zarzuty o korupcję, a wciąż zajmuje swoje stanowisko. Takich przykładów jest, niestety, więcej.

Co zrobić, by uniknąć takich tarapatów?

Korupcja lubi ciszę i układy. Zwalczać ją można między innymi poprzez nagłaśnianie takich przypadków poprzez informowanie policji i prokuratury, a także opisywanie w mediach, aż dojdzie do aresztowań osób, które złamały prawo oraz zajęcia ich majątku. W takich właśnie sytuacjach przydaje się też wsparcie organizacji takich jak nasza izba.

Tym, którzy chcieliby zacząć prowadzić biznes w Ukrainie, mógłbym poradzić, by pochopnie nie wchodzili w żadne podejrzane układy. Warto zadbać o profesjonalną obsługę prawną i wszystkie działania tak układać, by były zgodne z prawem. Nie warto się spieszyć z wyborem parterów gospodarczych – warto ich sprawdzić, odczekać trochę i dopiero wtedy podpisywać umowy. Oczywiście nie chcę zniechęcać polskich inwestorów, bo przecież są w Ukrainie duże możliwości do współpracy. W kwestiach szczegółowych nasza izba może wspomóc polskie firmy profesjonalnym doradztwem.

Przed czym jeszcze przestrzegałby pan polskie firmy?

Przed dezinformacją na temat Ukrainy, dokonywaną np. poprzez rozmaitych blogerów. Swoją narracją tworzą oni sztuczne przeszkody między nami. Kreml to wspiera, bo jest mu na rękę jątrzenie i wykorzystywanie historycznych uprzedzeń czy wspieranie niechęci do ukraińskich uchodźców. Nie bez winy są sami nasi obywatele, którzy nie zawsze w Polsce zachowują się właściwie. Jednak taka nieprzyjazna narracja psuje obraz Ukrainy w oczach wszystkich Polaków, w tym także przedsiębiorców, potencjalnych inwestorów.

W 2023 roku będziemy obchodzili 80-lecie rzezi wołyńskiej. To na pozór nie ma związku z gospodarką, ale historycy z obu naszych krajów powinni zadbać o taką narrację wokół tych obchodów, by dążyć raczej do porozumienia niż do kolejnych podziałów. Bo Rosja wykorzysta takie podziały, by psuć, co się da, także klimat inwestycyjny i wszechstronną współpracę Polski i Ukrainy w tym w kwestiach obronnych. Nie dajmy się podpuszczać, działajmy wspólnie.

CV

Oleg Dubisz (Dubish) pochodzi ze Lwowa, z rodziny polsko-ukraińskiej. Z wykształcenia ekonomista-matematyk. W latach 90. pracował w administracji prezydenta Ukrainy, gabinecie ministrów i w resorcie gospodarki. W Polsko-Ukraińskiej Izbie Gospodarczej od 2007 r. Po rewolucji godności w latach 2014–2015 kierował radą społeczną Państwowej Agencji inwestycji i Zarządzania Projektami Narodowymi Ukrainy. ∑

Jak dzisiaj prowadzić interesy w Ukrainie?

Zacznę od cytatu z rosyjskiego klasyka: „Wszystko kupię – powiedziało złoto. Wszystko zabiorę – powiedziała szabla”. Niestety, żyjemy w czasach, w których to raczej szabla niż złoto ma decydujący głos. Dlatego, gdy rozmawiamy o sytuacji gospodarczej Ukrainy, nie da się jej przedstawić tylko za pomocą pojęć czysto gospodarczych. Trzeba nam pewnej – jakby to odstraszająco nie brzmiało – „militaryzacji” ogólnego myślenia, w tym i o gospodarce. Każdy, kto chce teraz prowadzić biznes w Ukrainie, powinien się wykazać dużą determinacją, bo sytuacja jest trudna. Wojna prawdopodobnie jeszcze długo potrwa. Myślę, że nie będzie prawdziwego zwycięstwa, jeśli w Rosji nie nastąpią zasadnicze zmiany w strukturze władzy i państwa. I chodzi tu nie nie tyle o samego Putina, ile o takie zmiany tego kraju, które zapobiegną dążeniom Rosji do kolejnej wojny. Inaczej, nawet jeśli rosyjskie wojska w obecnej wojnie totalnie przegrają i wycofają się z Ukrainy, powiedzmy na granice z 1991 roku, nasz kraj w przyszłości i nadal będzie narażony na ataki destabilizujące państwo i gospodarkę.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkuje i sprzedaje
Biznes
Majówka 2024 z zaciśniętym pasem. Większość Polaków zostanie w domu