Philips próbuje poprawić bezpieczeństwo swoich produktów i przywrócić zadowalający poziom rentowności po tym, jak wycofanie respiratorów obniżyło znacząco jego wartość rynkową. W związku z tym holenderski koncern zlikwiduje kolejne 6 tysięcy miejsc pracy na całym świecie. Połowa tej redukcji zatrudnienia ma zostać dokonana w tym roku, a druga do 2025. Dzięki tym reorganizacjom łączna liczba zwalnianych pracowników pod rządami nowego dyrektora generalnego Roya Jakobsa sięgnęła 10 tysięcy, czyli 13 procent obecnej liczby pracowników.
Czytaj więcej
SAP tnie koszty. W tym roku niemiecki koncern oprogramowania biznesowego zamierza radykalnie zmniejszyć liczbę pracowników. Wyniki finansowe koncernu za zeszły rok nie są zadowalające dla inwestorów, którzy domagają się zmian.
- Myślę, że to co dziś prezentujemy jest bardzo mocnym planem zabezpieczenia przyszłości firmy Philips. Wyzwania, przed którymi stoimy są poważne i stawimy im czoła – mówił, cytowany przez Reuters Roy Jakobs przy okazji ogłaszania zwolnień.
Jakobs przejął kierowanie Philipsem w październiku zeszłego roku, gdy koncern nadal zmagał się z bezpośrednimi konsekwencjami wycofywania z rynku milionów respiratorów używanych przy leczeniu bezdechu sennego. Powodem wycofania produktów były obawy, że pianka stosowana w urządzeniach może być toksyczna.
Oprócz ogłaszania zwolnień dyrektor generalny koncernu poinformował, że rentowność firmy będzie poprawiana poprzez inwestowanie w bezpieczeństwo oraz ukierunkowanie innowacji na mniejszą liczbę projektów, ale w zamian dysponujących lepszymi zasobami. W ten sposób Jakobs chce zwiększyć marżę zysku EBITA do 2025 roku.