Wojna w Ukrainie poprzestawiała meble

Napaść Rosji na sąsiada spowodowała szok w naszej gospodarce, utratę źródeł tańszych surowców. I zasiała niepewność w ważnej branży eksportowej.

Publikacja: 24.01.2023 03:00

Skutki wojny w Ukrainie i destabilizacji globalnej gospodarki uderzyły w przemysł meblowy. Inflacja,

Skutki wojny w Ukrainie i destabilizacji globalnej gospodarki uderzyły w przemysł meblowy. Inflacja, spadek zamówień, droga energia, ograniczony dostęp do surowców i kredytów biją w eksporterów

Foto: Shutterstock / Elijus3000

Mimo kumulacji przeciwności – spadku zamówień, inflacji, drogich surowców i energii – producenci mebli w zeszłym roku wciąż imponowali zaradnością. Nie da się inaczej wytłumaczyć wstępnych szacunków, które wskazują, że 2022 r. najprawdopodobniej udało się branży zamknąć przychodami sięgającymi 65 mld zł. Z pewnością na wyliczenia wpłynęły szybujące ceny wyrobów (czyli inflacja), ale rezultat oznacza utrzymanie poziomu sprzedaży z przedwojennego niezłego 2021 r.

O wielkości dochodów biznesu meblowego od dawna decyduje eksport. Tu także spektakularnego załamania nie było. To pozwala na ocenę, że meble znad Wisły wciąż plasują nas w czołówce liderów światowej produkcji sprzętów domowych.

Choć zabużański Wschód już od dawna przestał ważyć w eksporcie polskich mebli, to dziś i tak ogniskuje uwagę przedsiębiorców. Od 9 stycznia UE definitywnie zamknęła granice Wspólnoty dla rosyjskich mebli, problemem pozostaje import z Białorusi. Mińsk obowiązuje embargo na drewno i płyty meblowe, ale sprzęty zawierające dotowane surowce i komponenty wciąż wpuszczane są na Zachód.

Czytaj więcej

Tak wygląda dno spowolnienia gospodarczego. Ciężkie chwile gospodarki

– To dla nas ogromny problem, a przy tym zagadkowa sprawa: dlaczego tak bardzo się ślimaczy wprowadzanie unijnych restrykcji dla eksporterów mebli, których przecież dotuje proputinowski reżim Łukaszenki – dziwi się Maciej Formanowicz, założyciel i prezes giełdowej grupy Forte.

Prezes Formanowicz nie pierwszy raz zwraca uwagę, że z białoruskimi meblami w UE nie sposób dziś konkurować. Już samo użycie dwukrotnie tańszych niż w Europie Zachodniej płyt drewnopochodnych daje producentom domowych sprzętów ze Wschodu nieuzasadnioną przewagę konkurencyjną.

– Sama wielkość sprzedaży białoruskich mebli na zachodnioeuropejskie rynki nie jest aż takim problemem, bo skala tego eksportu nie jest wielka i z powodu obecnej wojny raczej spada, niż rośnie, ale przez zachodnich partnerów jest wciąż wykorzystywana jako argument w negocjacjach cenowych – tłumaczy Michał Strzelecki dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.

Strzelecki przyznaje, że wojna za naszą wschodnią granicą wstrząsnęła podstawami meblarskiego biznesu. – Destabilizacja w globalnej gospodarce spowodowana napaścią Putina stała się już trwałym elementem kalkulowania ryzyka w naszym biznesie – podkreśla dyrektor OIGPM.

Przedsiębiorcy w zeszłym roku nie uniknęli zwolnień, ratując płynność firm. Meblarskie stowarzyszenie szacuje, że w 2022 r. mogło odejść 50–60 tys. pracowników z ok. 200 tys. zatrudnionych wykazywanych w branży w końcu 2021 r. Zwolnienia obejmowały przy tym przede wszystkim personel zatrudniany na umowach czasowych, a redukcje raczej omijały specjalistów.

Niepewność i brak stabilizacji były w minionym roku w branży zjawiskiem powszechnym. Rentowność firm po całych dekadach stabilnego wzrostu obniżyła się do poziomu 4,6 proc.

Michał Strzelecki: – Nie spodziewam się wzrostu zamówień w pierwszym półroczu 2023 r. Zeszły rok przyniósł spadki zamówień sięgające 20 proc., obecny zapewne dołoży do tego kolejnych kilkanaście procent. Dużym wyzwaniem staje się utrzymanie konkurencyjności na rynkach eksportowych – mówi.

– Jeśli nie dojdzie do porozumienia organizacji certyfikującej pozyskiwanie drewna FSC i Lasów Państwowych, możemy mieć coraz większy problem z dostępem do certyfikowanego surowca, co znacząco utrudni eksport mebli – ostrzega Strzelecki. – Prognozujemy, że wartość produkcji sprzedanej w 2023 r. spadnie o około 8 proc. w stosunku do roku 2022, a jej wolumen nawet o około 25 proc. – dodaje analityk OIGPM.

Dziś eksperci nie mają wątpliwości: spółki meblowe czeka trudny rok. Wiele zależy od wpływu na biznes wojennej zawieruchy w Ukrainie. Branża zwraca uwagę na nową fazę pandemii Covid-19 w Chinach, które pozostają dla naszych firm rezerwuarem akcesoriów, komponentów i meblowych okuć. Szyki przedsiębiorcom może pomieszać także dalszy wzrost kosztów energii elektrycznej czy gazu i utrwalenie się wysokiej inflacji, utrzymanie restrykcyjnej polityki kredytowej w kraju i oczywiście coraz bardziej ograniczony dostęp do surowców.

Michał Strzelecki nie ma wątpliwości, że kłopot z pozyskaniem drewna i surowców do produkcji płyt drewnopochodnych to w znacznym stopniu konsekwencja wojny. – Po wprowadzeniu embarga na sprowadzanie z Rosji i Białorusi drewna, a także drzewnego opału nasza energetyka zgłosiła się przez pośredników po biomasę z Lasów Państwowych. Skok popytu na rodzime drewno wywindował niebotycznie ceny i wyciął z rywalizacji o surowiec meblarzy oraz krajowy przemysł płytowy – nie ma wątpliwości dyr. Strzelecki.

Mimo kumulacji przeciwności – spadku zamówień, inflacji, drogich surowców i energii – producenci mebli w zeszłym roku wciąż imponowali zaradnością. Nie da się inaczej wytłumaczyć wstępnych szacunków, które wskazują, że 2022 r. najprawdopodobniej udało się branży zamknąć przychodami sięgającymi 65 mld zł. Z pewnością na wyliczenia wpłynęły szybujące ceny wyrobów (czyli inflacja), ale rezultat oznacza utrzymanie poziomu sprzedaży z przedwojennego niezłego 2021 r.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób
Materiał partnera
Silna grupa z dużymi możliwościami
Biznes
Premier Australii o Elonie Musku: Arogancki miliarder, który myśli, że jest ponad prawem
Biznes
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej