Bez koła zamachowego
Huge Thing wspólnie z PFR Ventures opublikował pierwszą w naszym kraju mapę korporacji aktywnie poszukujących innowacji. Jest na niej 20 firm, które mogą stanowić inspirację dla pozostałych. Wśród nich m.in. Orlen, który niedawno zainwestował w innowacyjne systemy zwiększające efektywność turbin wiatrowych oraz robotyzację nadzoru procesów produkcyjnych. Problem w tym, że dostawcami tych rozwiązań są zagraniczne start-upy – austriacki Eologix oraz irlandzki Invert Robotics.
Mimo coraz większej liczby pozytywnych przykładów duże firmy często nie decydują się na wdrożenie innowacji jako pierwsze na rynku. Eksperci twierdzą, że wolą rozwiązania, które już działają i posiadają przykłady implementacji w innych firmach, działających w podobnej branży. Jak podkreślają, to duże utrudnienie dla sektora innowacji. „Bardzo często, jak wskazują badane przez nas firmy, powodem takiej postawy jest brak odwagi do podjęcia ryzyka biznesowego” – piszą autorzy raportu.
Ale barier jest więcej. Jak zauważa Maryla Wojcieszek z Huge Thing, współpraca spółki tworzącej innowacyjne technologie z korporacją kierującą się szeregiem procedur i zasad jest zawsze ogromnym wyzwaniem. – Wymaga proaktywnego podejścia oraz motywacji obu stron – zaznacza.
Badania pokazują, że firmowe działy innowacji często ograniczają swoją rolę do funkcji analitycznej i edukacyjnej. Do tego mają niewielkie budżety lub też nie mają ich wcale. To sprawia, że korporacje nie są nad Wisłą kołem zamachowym dla start-upów, tak jak dzieje się to na rozwiniętych rynkach. Nic dziwnego, że rodzimi innowatorzy wolą współpracować z zagranicznymi przedsiębiorstwami. W raporcie wśród powodów takiego wyboru wymieniają: szybsze podejmowanie decyzji biznesowych, większą stabilność organizacji, w szczególności osób decyzyjnych oraz poważniejsze, niż to ma często miejsce w Polsce, podejście do start-upu jako biznesu. „W Polsce nie zdąży się czegoś przeprocesować, a już zmieniają się uwarunkowania polityczne i zarządy” – czytamy opinie start-upowców w raporcie Huge Thing i PFR.
Jan Niedbalski, investment associate w PFR Ventures, jest jednak optymistą. Według niego w kraju jest wiele przedsiębiorstw zainteresowanych rynkiem start-upów. – Niestety, dotychczas jedynie nielicznym firmom udało się przekuć to zainteresowanie w ustrukturyzowane programy, które dawałyby korzyść obu stronom. Wierzę, że w najbliższym roku pojawi się więcej inwestycji ze strony lokalnych korporacji. Pracujemy w tym zakresie nad rozwiązaniami, które pobudzą polski rynek Corporate Venture Capital – dodaje.