Ferie zimowe droższe i pełne niepewności. Polacy uciekną w Alpy?

Rezerwacji jest mniej niż przed rokiem, bo Polacy czekają na komunikaty śniegowe i okazje. Wzrosły za to koszty i operatorzy wyciągów oraz hotelarze przyznają, że tej zimy na zyski nie liczą.

Publikacja: 15.11.2022 03:00

Ferie zimowe droższe i pełne niepewności. Polacy uciekną w Alpy?

Foto: Shutterstock

Właściciele pensjonatów i wyciągów narciarskich z niepokojem czekają na zbliżające się ferie zimowe. Polacy liczą pieniądze i czekają na promocje. Na niższe ceny mogą liczyć wyjeżdżający w styczniu. Wtedy w Alpach jest niski sezon, w Polsce mniej chętnych. W lutym będzie drożej. I jest to ostatni moment, aby wykorzystać bon turystyczny, który można zrealizować do końca marca.

– Jeśli porównać obecne ceny do tych z sezonu ferii 2022, to średnia cena w Polsce zwiększyła się o 4 proc. – mówi Natalia Jaworska, ekspert w platformie Noclegi.pl. I niezmiennie wybór pada na góry: Zakopane, Wisłę, Karpacz czy Bukowinę Tatrzańską. W tym sezonie planujemy wyjechać średnio na trzy–cztery dni, o jeden–dwa dni krócej niż w 2021 r. Długość wyjazdów zagranicznych pozostaje bez zmian.

Rezerwując już teraz noclegi na ferie w Zakopanem, trzeba zapłacić średnio 95 zł za osobę za noc. Taniej jest w Wiśle – 71 zł za osobę za noc. Wyjazd rodziny czteroosobowej na cztery dni do Bukowiny to wydatek 1072 zł. Koszt takiego wyjazdu do Zakopanego wyniesie 1520 zł. I to za same noclegi. A trzeba doliczyć jeszcze koszty utrzymania, dojazdów i kupna karnetów. Te ostatnie podrożały w Polsce o 20–40 proc.

Energożerne wyciągi

– Kiedy operatorzy niektórych wyciągów działających w Zieleńcu otrzymali prognozy cen energii elektrycznej na przyszły rok, nawet o 500 proc. wyższe od dotychczasowych, padł na nich blady strach. Potem wszyscy odetchnęli, bo okazało się, że zapłacimy po 785 złotych za MWh. Bo operowanie wyciągów i naśnieżenie stoków wymaga potężnej ilości energii. Do tego jeszcze podrożało paliwo, które zużywają ratraki – mówi Grzegorz Głód, menedżer stacji Zieleniec Sport Arena i Winterpolu w Karpaczu. Firma uruchomi w sezonie dziewięć wyciągów. Przyznaje, że na zyski w tym roku nie liczy. – Chcielibyśmy tylko nie mieć strat – mówi Grzegorz Głód.

Zdaniem Tomasza Stanka, właściciela stoku Relaks w Karpaczu, teraz sytuacja jest gorsza niż podczas pandemii. – Wtedy musieliśmy się zamknąć, ale przynajmniej była jakaś pomoc finansowa. Rok temu o tej porze mieliśmy zarezerwowane 70 proc. miejsc na ferie, dzisiaj tylko 25 proc. – mówi Tomasz Stanek. Liczy się z tym, że będzie musiał podnieść ceny karnetów nawet o 40 procent. – To nie zrekompensuje rosnących kosztów, ale jeśli będziemy dalej podnosić ceny, zostaniemy z pustym hotelem i pustymi wyciągami – przyznaje Tomasz Stanek.

Alpejska konkurencja

Ceny ferii zagranicznych uzależnione są od daty wyjazdu. Mieszkańcy Lubelskiego, Łódzkiego, Podkarpackiego, Pomorskiego, Śląskiego, Podlaskiego i Warmińsko-Mazurskiego spędzą je w Alpach taniej niż ci z pozostałych regionów Polski. Wyjadą na ferie w styczniu, gdy w Alpach jest niski sezon. – W poprzednich latach oznaczało to niższe ceny pobytów, tańsze skipassy, nawet karnety w cenie pobytu. To już nieaktualne. Wybierający się na narty w styczniu 2023 r. mogą liczyć na pobyty tańsze o ok. 300–400 zł od osoby niż w lutym i nieco tańsze skipassy niż w wysokim sezonie, ale nie w każdym ośrodku narciarskim – wskazuje Jarosław Kałucki, ekspert narciarski w Travelplanet.pl.

Najtańsze narciarskie wakacje w Alpach do początku lutego można spędzić we włoskich Passo Tonale, Val di Sole, Val di Fiemme, Livigno czy francuskim Superdevoluy. Za sam tygodniowy pobyt (bez wyżywienia) trzeba zapłacić ok. 900–1000 zł od osoby, do tego za sześciodniowy skipass od ok. 250 euro (Livigno) do 320 euro (Val di Sole). W lutym cena pobytu wzrasta o ok. 300–400 zł, skipassu – o 30 euro.

Narciarskie wakacje we francuskim Tignes czy austriackich Soelden, Kaprun–Zell am See można zarezerwować już od 1100–1300 zł w styczniu (bez wyżywienia). – W Soelden w styczniu za skipass zapłacimy 310 euro, w lutym o 10 euro więcej. W Kaprun po 17 grudnia 2022 r. skipass kosztuje prawie 340 euro, ale jest on ważny również w Saalbach–Hinterglemm–Leogang–Fieberbrunn – wylicza Jarosław Kałucki. I radzi, aby wyjeżdżając tej zimy w Alpy, wybrać opcję rezerwacji z wyżywieniem. To koszt od 1400–1500 zł w mniejszych ośrodkach, jak włoskie Andalo Paganella, Folgaria–Lavarone czy austriacki Mallnitz– Ankogel. Zwykle są to hotele oddalone od stoków o kilka– kilkanaście minut jazdy skibusem.

Radosław Damasiewicz, Prezes Travelplanet.pl

Na początku listopada rezerwacje narciarskie do krajów alpejskich stanowiły niecałe 10 proc. rezerwacji na ferie. Nie jest to zaskoczeniem – po pierwsze, do umiejętności jazdy na nartach przyznaje się niecałe 30 proc. Polaków, zaś ci, którzy to potrafią, zazwyczaj czekają z rezerwacjami do pojawienia się pierwszych komunikatów śniegowych z miejscowości, do których wybierają się na narty. W tym sezonie organizatorzy wypoczynku nie wprowadzili tzw. gwarancji śniegu, a tylko niektórzy oferują możliwość bezkosztowego odwołania wyjazdu na trzy tygodnie przed przyjazdem. To może opóźniać decyzje turystów, którzy muszą rozważyć, czy opłaca się zaryzykować teraz i kupić taniej, czy machnąć ręką na oszczędności i czekać na pewny śnieg. Tyle że wtedy będzie już drożej. 

Gdzie i jaki karnet warto kupić

Karnety w alpejskich ośrodkach zdrożały o kilka–kilkanaście procent. Zniknęły oferty free ski w niskich sezonach (grudzień do Bożego Narodzenia, styczeń i od drugiej połowy marca do końca sezonu) dostępne w latach poprzednich. Taniej można upolować karnet przy rezerwacji pobytu w biurze podróży albo kupić go przez stronę internetową z kilku, a nawet kilkunastoprocentową zniżką. W tym sezonie ceny zmieniają się dynamicznie. Najdrożej zapłacimy w kasie przy stoku. Dobrym rozwiązaniem jest zakup karnetu sezonowego, obejmującego kilkanaście ośrodków. Na taki skipass można jeździć w ośrodkach słowackich (Jasna, Strbskie Pleso, Tatrzańska Łomnica), czeskich (Jested pod Libercem, Szpindlerowy Młyn), w Szczyrku oraz w alpejskich resortach Ankogel – Mallnitz (z Lodowcem Moelltaller) i Muttereralm – Gotzens tuż za Innsbruckiem. 

Właściciele pensjonatów i wyciągów narciarskich z niepokojem czekają na zbliżające się ferie zimowe. Polacy liczą pieniądze i czekają na promocje. Na niższe ceny mogą liczyć wyjeżdżający w styczniu. Wtedy w Alpach jest niski sezon, w Polsce mniej chętnych. W lutym będzie drożej. I jest to ostatni moment, aby wykorzystać bon turystyczny, który można zrealizować do końca marca.

– Jeśli porównać obecne ceny do tych z sezonu ferii 2022, to średnia cena w Polsce zwiększyła się o 4 proc. – mówi Natalia Jaworska, ekspert w platformie Noclegi.pl. I niezmiennie wybór pada na góry: Zakopane, Wisłę, Karpacz czy Bukowinę Tatrzańską. W tym sezonie planujemy wyjechać średnio na trzy–cztery dni, o jeden–dwa dni krócej niż w 2021 r. Długość wyjazdów zagranicznych pozostaje bez zmian.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Jeden diament odmieni los zadłużonego mieszkańca Indii
Biznes
Unikalna kolekcja autografów sprzedana za 78 tys. funtów. Najdroższy Mao Zedong
Biznes
Japończycy kontra turyści. Ceny w restauracjach różne dla miejscowych i gości
Biznes
Wymiany aktywami nie będzie. Bruksela zabrania transakcji z Rosjanami
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Biznes
Bernard Arnault stracił w 2024 r. więcej niż jakikolwiek miliarder