Producenci chcą eksportować, sklepy boją się podwyżek

Wojna w Ukrainie przyspieszyła jeszcze wzrost cen na rynku spożywczym. U progu sezonu świątecznego dla handlowców oznacza to ból głowy, konsumenci oczekują bowiem promocji.

Publikacja: 29.03.2022 21:00

Wojna w Ukrainie przyspieszyła jeszcze wzrost cen na rynku spożywczym.

Wojna w Ukrainie przyspieszyła jeszcze wzrost cen na rynku spożywczym.

Foto: Bloomberg

Żywność drożeje od miesięcy i tylko nieznacznie tempo wzrostu spadło w lutym po zniesieniu 5-proc. stawki VAT na większość produktów spożywczych. Niemniej ogromny wzrost kosztów produkcji – zwłaszcza energii, gazu, ale i opakowań kartonowych – dotąd nie przekładał się w całości na ceny. Część nowych kosztów producenci brali na siebie, część sklepy. Wojna spowodowała, że wszystko stanęło na głowie, ceny szybują, a to dopiero początek.

Ceny już szaleją

Ukraina była ważnym dostawcą żywności na rynek unijny, tylko mięsa drobiowego wysyłała 100 tys. ton, do tego zboża czy oleje, zwłaszcza słonecznikowy. W efekcie znika z niemieckich sklepów i trzeba wprowadzać ograniczenia sprzedaży.

Drożeje mięso drobiowe w skupie o niemal 40 proc. od początku konfliktu w Ukrainie, co za chwilę będzie widać w sklepach. Zboża podrożały zaś o 40 proc., co przełoży się na ok. 30 proc. droższą mąkę i w efekcie na makaron czy pieczywo.

– Cena wieprzowiny w Niemczech urosła o ponad 50 proc., więc rynek produktów z niej jest pod dużą presją. Kierujemy ok. 60 proc. sprzedaży na eksport. Zainteresowanie jest większe niż kilka tygodni temu, natomiast kontynuujemy nasze kontrakty zawarte przed wojną – mówi Tomasz Brus, członek zarządu Superdrob. – Pracujemy jednak na kontraktach krótkoterminowych od wybuchu ptasiej grypy w kwietniu 2021, więc mamy możliwość renegocjowania ceny – dodaje.

Czytaj więcej

Eksport wywinduje ceny. Bez dostaw z Ukrainy może zabraknąć zboża

Czas na nabiał

– Problem mają zwłaszcza małe firmy handlowe, z dużymi producenci muszą się liczyć. Niemniej za chwilę problem będzie także z cenami nabiału – przyznaje nieoficjalnie jeden z handlowców.

Sklepy u progu sezonu świątecznego stoją więc pod ogromną presją. – Na rynku są problemy, ceny olejów w całej Europie szaleją. Widać zmiany też w innych kategoriach, na szczęście nasze spółdzielnie opierają się na dostawach od mniejszych, lokalnych dystrybutorów – mówi Ryszard Jaśkowski, prezes KZRSS Społem. – Oni nie myślą o rynkach eksportowych z racji skali działalności, są bardziej lojalni. Sytuacja może się jednak zmienić, zwłaszcza jeśli Ukraina nie zrobi zasiewów, wtedy kolejny rok będzie jeszcze trudniejszy – dodaje.

– Ceny pszenicy są bardzo wysokie pod wpływem cen światowych i ofert zakupu od eksporterów. Zmieniają się znacznie z dnia na dzień w zależności od wiadomości z Ukrainy, np. o negocjacjach pokojowych – mówi Krzysztof Gwiazda, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego. – W ostatnich dniach ceny pszenicy konsumpcyjnej z dostawą do portów w kwietniu/maju tego roku oscylują w granicach 1750–1850 zł za tonę.

Ograniczyć eksport?

Producenci zbóż mówią, że resort rolnictwa powinien analizować eksport i jeśli wywóz od kwietnia do lipca sięgnąłby ok. 1,5–2 mln ton, warto by zastanowić się nad chwilowym wstrzymaniem eksportu. Za takim rozwiązaniem optuje przynajmniej część firm handlowych, choć nie chce się do tego oficjalnie przyznać.

Z kolei przedstawiciele producentów żywności wskazują, że wstrzymanie eksportu spowodowałoby zalanie polskiego rynku niesprzedanymi towarami i załamaniem cen. To rozwiązanie byłoby korzystne dla sklepów i klientów, ale tylko krótkoterminowo. W dłuższej perspektywie oznaczałoby załamanie produkcji, upadek wielu firm, a w efekcie późniejszy ogromny wzrost cen. Tym bardziej że od sierpnia wraca obciążenie żywności podatkiem VAT, co z pewnością zostanie wykorzystane jako pretekst do większych podwyżek.

Ograniczenia eksportowe odbijają się już niektórym krajom czkawką. Do jednej z organizacji producentów wpłynęło zapytanie z ambasady Węgier, czy nie mają nadwyżek żywności, bo zainteresowana nimi firma węgierska chętnie je odkupi.

Czytaj więcej

Wojna destabilizuje światowy rynek zbóż. Czego ubędzie i gdzie

Także wielu handlowcom pomysł ograniczania eksportu nie pasuje. – Czasy gospodarki centralnie planowanej na szczęście mamy za sobą, to zbyt ryzykowna strategia i środek ze skutkami ubocznymi – mówi przedstawiciel jednego z dystrybutorów.

– Każdy kraj powinien zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe czy militarne swoim obywatelom, niezależnie od sytuacji gospodarczej, społecznej i innych uwarunkowań. To obowiązek rządzących – mówi Marek Moczulski, prezes Unitopu, producenta słodyczy.

– Niemniej jednak wojna spowodowała ogromną destabilizację na światowych rynkach. Zakłócenia logistyczne, rosnące koszty produkcji i widmo braku zasiewów spowodowały ograniczenia w podaży produktów rolnych z Ukrainy. To z kolei przełoży się na ceny wybranych artykułów w Polsce, których m.in. składnikiem jest syrop glukozowy – dodaje.

Polacy boją się podwyżek cen

Żywność jest wskazywana najczęściej jako kategoria, w przypadku której ruchy cen są powodem do niepokoju. Z najnowszego badania Gfk „Current Consumer Mood” wynika, że aż 76 proc. Polaków obawia się wzrostu cen żywności, nieznacznie mniej także paliw. Co drugi uważa, że ceny będą rosły znacznie szybciej niż teraz. 41 proc. wybiera produkty spożywcze, przyglądając się cenom (wzrost o 8 pkt proc. w stosunku do edycji z października). To także główny czynnik wyboru, który pokonał choćby patriotyzm zakupowy.

Z badania Open Research wynika z kolei, że zdaniem 41 proc. Polaków ich sytuacja finansowa się pogorszyła, a poprawę widzi tylko 15 proc. Z kolei jeśli chodzi o przewidywania, co do sytuacji finansowej, 48 proc. spodziewa się jej pogorszenia w przyszłości, a 15 proc. widzi szanse poprawy.

Opinia dla „Rz”
Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności

Przy obecnej wielkości i strukturze produkcji żywności w Polsce nie ma zagrożenia, że eksport powoduje wzrost cen żywność. Polska nie jest krajem, w którym konsument krajowy musi rywalizować z konsumentami z innych krajów o żywność. Mamy ponad 40-procentową nadwyżkę w produkcji żywności w stosunku do zapotrzebowania krajowego rynku, którą z powodzeniem eksportujemy. Pomysł, żeby ten eksport sztucznie ograniczyć i w ten sposób doprowadzić do obniżki cen żywności, jest kuriozalny i szkodliwy gospodarczo.

Żywność drożeje od miesięcy i tylko nieznacznie tempo wzrostu spadło w lutym po zniesieniu 5-proc. stawki VAT na większość produktów spożywczych. Niemniej ogromny wzrost kosztów produkcji – zwłaszcza energii, gazu, ale i opakowań kartonowych – dotąd nie przekładał się w całości na ceny. Część nowych kosztów producenci brali na siebie, część sklepy. Wojna spowodowała, że wszystko stanęło na głowie, ceny szybują, a to dopiero początek.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika