Opóźnienie w pozyskaniu BMS liczone jest w armii już w latach, co gorsza, brak nowoczesnej komunikacji nadal osłabia oczekujące na nowe transportery brygady zmechanizowane.
Do tego w lipcu zeszłego roku szef MON Antoni Macierewicz zdecydował o unieważnieniu toczącego się postępowania w którym ostro rywalizowały ze sobą o kontrakt warty setki milionów zł rodzime prywatne firmy m.in. ożarowski WB Group i bydgoski Teldat. Minister uznał, że z zadania budowy systemu BMS lepiej wywiąże się państwowy koncern Polska Grupa Zbrojeniowa.
MON rozczarowane
Po przeszło rocznym oczekiwaniu na informatyczny produkt Antoni Macierewicz nie ukrywa, że jest rozczarowany ofertą konsorcjum na czele z PGZ które obiecywało w ekspresowym tempie przygotować system zarządzania polem walki szczebla taktycznego.
Eksperci są zgodni - urządzenia przedstawione przez przemysł do tegorocznych testów, nie spełniły oczekiwań wojska.
- BMS w obecnej postaci to porażka, konstruktorzy tak bardzo chcieli na czas uporać się z zadaniem, że zamiast zwiększać raczej ograniczali możliwości systemu –twierdzi jeden z analityków rynku uzbrojenia prosząc o anonimowość. Wpadka PGZ nie na żarty zirytowała zleceniodawców z MON.