Rankingi popularności witryn i ruchu w sieci, ujawniają prawdę gorzką dla gigantów Internetu. eBay, światowy potentat internetowych aukcji, po trzech latach w naszym kraju nie poprawia swej pozycji, przeciwnie, ostatnio spadł na czwarte miejsce wśród takich serwisów. Skype, globalny lider internetowego komunikowania się, który wszedł w trzeci rok działalności w Polsce, musiałby mieć aż 2 mln użytkowników więcej, aby dorównać Gadu-Gadu.
AOL, portal, który na świecie ma ponad 120 mln użytkowników, należący do medialnej i internetowej potęgi – Time Warner, po dwóch miesiącach od uruchomienia polskiej wersji przyciąga niewielką nawet jak na nasze warunki liczbę internautów, bo ok. 100 tys.
Wyjątkiem jest Google, ale gra w innej lidze niż rodzime serwisy. Oferuje głównie swoją wyszukiwarkę oraz systemy pozyskiwania reklam. Rozpoczął działalność w Polsce, szybko ulokował się na pierwszym miejscu w rankingu oglądalności witryn i nadal się na nim utrzymuje z 11,3 mln użytkowników miesięcznie. Zgarnia też lwią część pieniędzy wydawanych na tzw. reklamę w wyszukiwarkach i reklamę kontekstową (dostosowaną do treści wyświetlanych stron).
Słaba pozycja światowych spółek internetowych na polskim rynku nie jest skutkiem uprzedzenia do nich ponad 14-milionowej społeczności polskich użytkowników Internetu. Jest wręcz odwrotnie. Każda zapowiedź pojawienia się serwisu ze świata jest przyjmowana z dużym zainteresowaniem. Paradoksalnie, nawet rodzime portale i inne serwisy dostrzegały w polskich planach gigantów więcej korzyści niż zagrożeń. – Wejście międzynarodowych graczy będzie korzystne. Z pewnością wzrośnie zainteresowanie Internetem reklamodawców. My również powinniśmy skorzystać na takim uwiarygodnieniu polskiego rynku – mówi Michał Bonarowski, szef Onet.pl, najpopularniejszego portalu (ponad 9,5 mln użytkowników).
Rozczarowanie było niemal powszechną reakcją po premierach polskich wersji zagranicznych portali. – Spodziewałem się większej liczby elementów odróżniających od konkurencji. Tymczasem wygląda tak, jakby był oparty na gotowych, znanych rozwiązaniach – mówił po premierze AOL w połowie grudnia ubiegłego roku Witold Kempa, dyrektor agencji Netizens (zajmującej się internetowym marketingiem i reklamą). „Brakuje zaawansowanych usług i aplikacji, treści multimedialnej, z której słynie AOL”; „Rynek nie będzie dla AOL łaskawy, szczególnie że w Polsce wciąż ważny są lokalne treści” – oceniali AOL jego polscy konkurenci.