Kto pierwszy, ten lepszy

Światowe spółki internetowe próbujące podbijać nasz rynek nie wchodziły do Polski, by odgrywać rolę statystów, ale na razie taka im przypada.

Publikacja: 08.03.2008 01:10

Kto pierwszy, ten lepszy

Foto: Rzeczpospolita

Rankingi popularności witryn i ruchu w sieci, ujawniają prawdę gorzką dla gigantów Internetu. eBay, światowy potentat internetowych aukcji, po trzech latach w naszym kraju nie poprawia swej pozycji, przeciwnie, ostatnio spadł na czwarte miejsce wśród takich serwisów. Skype, globalny lider internetowego komunikowania się, który wszedł w trzeci rok działalności w Polsce, musiałby mieć aż 2 mln użytkowników więcej, aby dorównać Gadu-Gadu.

AOL, portal, który na świecie ma ponad 120 mln użytkowników, należący do medialnej i internetowej potęgi – Time Warner, po dwóch miesiącach od uruchomienia polskiej wersji przyciąga niewielką nawet jak na nasze warunki liczbę internautów, bo ok. 100 tys.

Wyjątkiem jest Google, ale gra w innej lidze niż rodzime serwisy. Oferuje głównie swoją wyszukiwarkę oraz systemy pozyskiwania reklam. Rozpoczął działalność w Polsce, szybko ulokował się na pierwszym miejscu w rankingu oglądalności witryn i nadal się na nim utrzymuje z 11,3 mln użytkowników miesięcznie. Zgarnia też lwią część pieniędzy wydawanych na tzw. reklamę w wyszukiwarkach i reklamę kontekstową (dostosowaną do treści wyświetlanych stron).

Słaba pozycja światowych spółek internetowych na polskim rynku nie jest skutkiem uprzedzenia do nich ponad 14-milionowej społeczności polskich użytkowników Internetu. Jest wręcz odwrotnie. Każda zapowiedź pojawienia się serwisu ze świata jest przyjmowana z dużym zainteresowaniem. Paradoksalnie, nawet rodzime portale i inne serwisy dostrzegały w polskich planach gigantów więcej korzyści niż zagrożeń. – Wejście międzynarodowych graczy będzie korzystne. Z pewnością wzrośnie zainteresowanie Internetem reklamodawców. My również powinniśmy skorzystać na takim uwiarygodnieniu polskiego rynku – mówi Michał Bonarowski, szef Onet.pl, najpopularniejszego portalu (ponad 9,5 mln użytkowników).

Rozczarowanie było niemal powszechną reakcją po premierach polskich wersji zagranicznych portali. – Spodziewałem się większej liczby elementów odróżniających od konkurencji. Tymczasem wygląda tak, jakby był oparty na gotowych, znanych rozwiązaniach – mówił po premierze AOL w połowie grudnia ubiegłego roku Witold Kempa, dyrektor agencji Netizens (zajmującej się internetowym marketingiem i reklamą). „Brakuje zaawansowanych usług i aplikacji, treści multimedialnej, z której słynie AOL”; „Rynek nie będzie dla AOL łaskawy, szczególnie że w Polsce wciąż ważny są lokalne treści” – oceniali AOL jego polscy konkurenci.

To, co można zrozumieć w przypadku debiutantów na polskim rynku, jest trudniejsze do pojęcia w przypadku serwisów działających dłużej. Bolesne doświadczenia zbiera w tych tygodniach polski eBay. Jeszcze miesiąc temu widział przed sobą plecy tylko jednego konkurenta – Allegro. Dziś musi uznać fakt, że wyprzedziły go kolejne dwa rodzime serwisy. Na początku lutego eBay prowadził dziennie prawie 390 tys. aukcji, pod koniec miesiąca zaledwie 75 tys. Ten ostry spadek jest czymś na granicy upokorzenia. Światowy potentat, który działa w 39 krajach, obsługuje codziennie 113 mln aukcji, którego obroty w ubiegłym roku przekroczyły 7,6 mld dolarów, traci rynek w Polsce i musi rywalizować z egzotycznym Swistakiem.pl.

Wydawało się, że krok, na jaki zdecydował się eBay w Polsce, nie wywoła aż takiej reakcji użytkowników – panicznej wręcz ucieczki sprzedających. eBay postanowił bowiem wprowadzić opłaty za wystawianie towarów na aukcje. Był ostrożny, gdyż zaproponował mniejsze, niż stosowane przez Allegro. – Wprowadziliśmy opłaty po trzech latach, aby poprawiła się jakość oferty – mówi Łukasz Jadachowski, dyrektor ds. rozwoju biznesu i marketingu eBay Polska. – Wiele przypadkowych, mało atrakcyjnych towarów, sprzedający umieszczali u nas, bo to nic nie kosztowało. Chcieliśmy to zmienić”. Jadachowski twierdzi, że ważniejsze jest, ile się sprzedaje na aukcjach, a nie ile się wystawia. Przyznaje jednak, że obroty polskich sprzedających spadły. Nadal natomiast rosną obroty w przypadku zakupów z zagranicy, co się staje coraz wyraźniej specjalnością polskiego eBay. Może to w obecnej sytuacji będzie jego szansa. Zarejestrowany w eBay polski użytkownik może kupować i sprzedawać na całym świecie.

Zanim komunikator Skype został uruchomiony w Polsce (w listopadzie 2005 r.), już była ona dla tego serwisu jednym ze strategicznych rynków. Polacy stanowili, po Amerykanach i Chińczykach, najliczniejszą grupę użytkowników Skype. Na otwarciu polskiego oddziału spółki pojawił się sam Niklas Zenstroemm, współtwórca komunikatora. Zapowiedział ostrą konkurencję i wprowadzanie nowych usług na polskim rynku. Spółka dotrzymuje słowa. Sprzyjają jej wyjazdy Polaków do pracy za granicę, skąd kontaktują się często za pośrednictwem Skype z rodziną i znajomymi. Jednak w rankingach komunikatorów Skype jest ciągle drugi po Gadu-Gadu, a przy tym pozycja rodzimego komunikatora nie wydaje się zagrożona, gdyż miesięcznie korzysta z niego 5,8 mln osób, a ze Skype 3,8 mln. Gadu-Gadu w reakcji na pojawienie się światowego konkurenta wybrał ucieczkę do przodu. – Gadu-Gadu jest dziś nie tylko komunikatorem, ale multimedialną platformą telekomunikacyjną z telefonią internetową VoIP, komunikatorem dla biznesu – mówi członek zarządu spółki Krzysztof Salwa.

Pojawienie się światowych serwisów w Polsce nie było niespodzianką, zważywszy że to największy rynek internetowy w regionie i dziewiąty w Europie. Zaskoczeniem było i chyba nadal jest, że globalne firmy internetowe zrobiły to tak niedużym kosztem. Polegają tylko na swej marce, nie inwestują wiele w lokalne zespoły, startują nierzadko w okrojonej wersji.

Spodziewano się, że np. eBay prędzej zdecyduje się na przejęcie konkurenta w Polsce niż rozpoczynanie działalności od zera. Czy globalne spółki nie znają reguły internetowych rynków, o której przypomina Andrzej Garapich, prezes spółki Polskie Badania Internetu? – Nie jest łatwo nawet światowym graczom zdetronizować lokalne spółki internetowe, gdy już zdobyły pozycję na rynku. Przekonał się o tym nawet

Google, tyle że nie w Polsce, a w Czechach, gdzie nie udało się mu pokonać lokalnej wyszukiwarki, bo zdążyła zdobyć już popularność – mówi Garapich. A prezes Interii.pl Grzegorz Błażewicz wyjaśnia, na czym polega przewaga rodzimych spółek: – Światowe serwisy mają usługi i treść przygotowane na globalne rynki. My od razu myślimy o polskim odbiorcy. Tu na pewno mamy przewagę.Gdy eBay ruszał w Polsce, Allegro jeszcze nie miało takiej siły jak dziś. Teraz ma dwukrotnie więcej, bo ponad 7 mln zarejestrowanych sprzedających lub kupujących. Obroty na Allegro powiększyły się z 800 mln zł przed czterema laty do szacunkowo 3,5 mld zł w ubiegłym. Ale to nie wszystko.Allegro to już numer siedem w statystykach światowych aukcji. Więcej notują tylko eBay w USA, Kanadzie, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Austrii i Irlandii. Poza tym Allegro ma już swoje serwisy w siedmiu krajach, m.in. w Rosji, Czechach, na Węgrzech. – Tam to my byliśmy mocną marką wchodzącą na obcy rynek, ścierającą się z lokalną konkurencją – mówi Artur Brzęczkowski, dyrektor marketingu Grupy Allegro.pl.

Allegro wkrótce zmieni właściciela. Południowoafrykański koncern Naspers zaproponował 1,9 mld dolarów za notowaną w Londynie firmę Tradus (dawniej QXL ricardo), której najcenniejszym aktywem jest założone w 1999 r. w Polsce Allegro (kupione po roku przez QXL ricardo za 75 tys. dolarów). Naspers kupił już Gadu-Gadu, gdyż ma plany ekspansji w Europie Środkowej i Wschodniej.

Można się dziwić dotychczasowej strategii globalnych graczy, którzy już są w polskim Internecie. A może ich dotychczasowe przedsięwzięcia to balony próbne i właśnie element ich strategii? – Lokalne przedsiębiorstwa nie mogą popełniać błędów, nie mogą pomijać żadnych szans. Globalne mogą pozwolić sobie na większy margines błędu. A przede wszystkim mają z reguły bardziej długofalową strategię – powiedział „Rz” Tomasz Bochenek, wiceprezes ds. marketingu i sprzedaży w Europie Środkowej i Wschodniej firmy Microsoft. A portal Microsoftu, MSN, który ma jeszcze więcej odwiedzających na świecie niż AOL (240 mln) to kolejny światowy potentat, który startuje w Polsce. Już działa w sieci jego wersja próbna. Na dobre MSN.pl ma ruszyć według zapowiedzi firmy wiosną. – Czy wchodzimy z polską wersją portalu na rynek zbyt późno? – zastanawia się Tomasz Bochenek. – Spieszyć się trzeba rozważnie. Na pewno będziemy wcześniej niż wiele innych wielkich firm.

Dlaczego w ogóle nasz rynek zwrócił uwagę globalnych graczy?Przynajmniej jedną z odpowiedzi można znaleźć w światowych statystykach. Na liście 500 najczęściej oglądanych globalnych witryn jest aż 13 z adresem .pl. Czy istnieje inne globalne zestawienie gospodarcze z tak silną polską reprezentacją?

Rankingi popularności witryn i ruchu w sieci, ujawniają prawdę gorzką dla gigantów Internetu. eBay, światowy potentat internetowych aukcji, po trzech latach w naszym kraju nie poprawia swej pozycji, przeciwnie, ostatnio spadł na czwarte miejsce wśród takich serwisów. Skype, globalny lider internetowego komunikowania się, który wszedł w trzeci rok działalności w Polsce, musiałby mieć aż 2 mln użytkowników więcej, aby dorównać Gadu-Gadu.

AOL, portal, który na świecie ma ponad 120 mln użytkowników, należący do medialnej i internetowej potęgi – Time Warner, po dwóch miesiącach od uruchomienia polskiej wersji przyciąga niewielką nawet jak na nasze warunki liczbę internautów, bo ok. 100 tys.

Pozostało 92% artykułu
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji