W samolocie B787 japońskiej linii JAL doszło do przegrzania się i wypalenia akumulatora podczas postoju na lotnisku w Bostonie i do zniszczeń w komorze z wyposażeniem. Samolot tak zaprojektowano, że gdyby doszło do podobnego incydentu podczas lotu, to dym nie wydostałby się z tej komory. Samolot stał na ziemi, stąd dym rozszedł się po kabinie.
Zastosowanie nowej technologii takich baterii jest jednym z oszczędnościowych rozwiązań w B787, który według producenta spala o 20 proc. paliwa mniej od samolotów ze starszą technologią. Boeing zastosował w szerokim zakresie systemy elektryczne zamiast tradycyjnego wyposażenia napędzanego hydraulicznie, co zmniejszyło wagę 787, ale zwiększyło skomplikowanie rozwiązań.
Baterie litowo-jonowe mogą zapalić się, gdy są przeciążone, a gdy zapalą się, trudno je ugasić, bo składniki chemiczne wytwarzaj tlen — wyjaśnił dziennikarzom główny inżynier od dreamlinerów, Mike Sinnett.
Inżynierowie zaprojektowali wiele systemów pokładowych dla uniknięcia przeciążenia tych baterii, dla opanowania ognia i odprowadzenia dymu, aby nie dostał się do kabiny — dodał. — Bateria litowo-jonowa była nie tylko jedynym wyborem, ale była właściwym wyborem i wiedząc to, co wiem teraz, dokonałbym takiego samego wyboru — podkreślił.
Sinnett nie chciał rozmawiać o szczegółach powstania ognia w samolocie JAL, który bada urząd bezpieczeństwa transportu NTSB. Nie wiadomo też, czy zawiniła bateria produkcji GS Yuasa Corp, która ze swej strony bada przyczyny. Sinnett powiedział, że Boeing nie zamierza stosować innej technologii.