Viviane Reding, unijna komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego, już raz wstrząsnęła branżą telekomunikacyjną.
Od wakacji w UE obowiązują limity na stawki za roaming, co zmusiło operatorów do obniżenia cen za tę lukratywną usługę. Teraz pani komisarz z Luksemburga bierze się za inne segmenty rynku, na których – jej zdaniem – prawo popytu i podaży nie działa doskonale i konkurencji musi pomóc regulator.
– Operatorzy dominujący, często chronieni przez rządy, ciągle sprawują kontrolę nad najważniejszymi segmentami rynku – uważa Reding. Flagowy przykład – Internet szerokopasmowy, do którego ma dostęp tylko 10 procent mieszkańców Unii.
Największy niepokój operatorów dominujących, takich jak Deutsche Telekom, France Telecom czy TP SA, budzi propozycja powołania europejskiego regulatora oraz dodania nowych sankcji do wachlarza metod wspierających konkurencję. Chodzi o możliwość nakazania podziału funkcjonalnego operatora dominującego, jeśli regulator uzna, że konkurencja na rynku szybkiego Internetu jest niewystarczająca.
To modelowy przykład z Polski: Urząd Komunikacji Elektronicznej uważa, że cena tzw. utrzymania łącza, jaką płaci abonent Internetu, kiedy nie kupuje od TP SA usług telefonicznych, jest zbyt wysoka. UKE nie może jej administracyjnie obniżyć, bo to niezgodne z unijnym prawem. Ale będzie mógł w przyszłości nakazać rozdział TP SA, tak żeby część zarządzająca siecią była szczelnie oddzielona od części sprzedającej Neostradę. Dzięki temu łatwiej byłoby szacować ceny usług, ponieważ spółka sieciowa musiałaby je sprzedawać abonentom i konkurentom po takich samych stawkach, jak swojemu właścicielowi, czyli TP SA.