Polska dostanie więcej energii, niż dotychczas zakładano, z ignalińskiej elektrowni atomowej – zapewnił wczoraj Donalda Tuska premier Litwy Gedyminas Kirkilas. Pod warunkiem że elektrownia rzeczywiście powstanie, a Polskę z Litwą połączy most energetyczny.

W najbliższym czasie ma dojść do spotkania ministrów gospodarki obydwu krajów poświęcone budowie mostu.

Litwa dotychczas nie zgadzała się na to, aby Polska kupowała w przyszłej elektrowni 1000 – 1200 megawatów energii elektrycznej. Wilno zasłaniało się tym, że wyniki badań ekologicznych oddziaływania przyszłej elektrowni atomowej na środowisko będą znane dopiero wiosną przyszłego roku. A od nich zależy, czy na miejscu zamykanej elektrowni atomowej w Ignalinie można budować dwa nowe reaktory o łącznej mocy 3200 megawatów. Nieoficjalnie mówi się, że rzeczywistym powodem litewskiej niechęci do sprzedaży dla Polski 1000 – 1200 megawatów są zamiary litewskich biznesmenów, aby wykorzystać moc przyszłego mostu dla reeksportu rosyjskiej energii elektrycznej do Europy Zachodniej.

– Z wielką satysfakcją przyjąłem zapewnienia waszego premiera w kwestii parametrów przyszłej elektrowni i także intencji strony litewskiej, jeśli chodzi o zaspokojenie potrzeb Polski. Jeśli dalsze rozmowy będą przebiegały tak konstruktywnie i tak konkretnie jak ta nasza, to jestem spokojny co do ich finału – mówił wczoraj Donald Tusk. Jak powiedział litewski premier Gedyminas, Kirkilas, w tej kwestii w najbliższym czasie ma dojść do rozmów ministrów gospodarki Polski i Litwy.

Moc przyszłej elektrowni atomowej nie jest jedyną przeszkodą w realizacji tego projektu, w którym oprócz Polski i Litwy mają wziąć udział również Łotwa i Estonia. Litwa ma poważne kłopoty z powołaniem narodowego inwestora do realizacji energetycznych projektów. Departament Bezpieczeństwa Państwa tego kraju oficjalnie potwierdził istnienie planów przeciwdziałania utworzeniu narodowego inwestora. Jego udziałowcami miałyby być państwowe Lietuvos Energija i Wschodnie Sieci Energetyczne oraz Zachodnie Sieci Energetyczne należące do prywatnego koncernu NDX Energija. Media twierdzą, że to właśnie działania NDX są podstawowym powodem kryzysu.