W 2007 r. rynki zaskoczyła niespodziewana zmiana sytuacji : o ile wcześniej węgla było pod dostatkiem, to teraz nagle okazało się, że zapotrzebowanie znacznie przewyższa podaż. Sprawcą zamieszania okazały się Chiny, które na skutek olbrzymiego wzrostu popytu na rynku krajowym znacznie ograniczyły eksport tego surowca.
Prognoza na następne lata nie jest optymistyczna: o ile na początku 2008 r. może dojść do nieznacznego spadku cen, to już w połowie roku zacznie się ich wzrost, a potem dalsze umocnienie w 2009 r.
Przyszłoroczny wzrost spowodowany będzie przede wszystkim gigantycznymi kolejkami w największym australijskim porcie węglowym Newcastle (a także w portach Republiki Południowej Afryki), brakiem wagonów towarowych w Rosji, a także wątpliwościami co do możliwości przewozowych w Stanach Zjednoczonych.
Tymczasem to właśnie one będą w przyszłym roku głównym dostawcą tego surowca dla Europy. W praktyce może to oznaczać, że za oceanem węgla będzie pod dostatkiem, ale nie zawsze dotrze on na czas na nasz kontynent.
Zdaniem analityków australijskiego Macquarie Bank przyszłoroczne ceny węgla będą się wahały w granicach 125 – 130 dolarów za tonę surowca w porcie załadunku.