Gotowy jest już projekt nowelizacji ustawy o rachunkowości przygotowany przez Ministerstwo Gospodarki. Nie trafi jednak w tryby okołorządowej biurokracji. – Przepisy dotyczące przedsiębiorców chcemy upraszczać i racjonalizować jak najszybciej – tłumaczy wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. – I dlatego złożymy ofertę polityczną wszystkim klubom parlamentarnym: mamy projekt zmiany ustawy o rachunkowości i zgłaszamy go jako inicjatywę poselską. Wszyscy posłowie, którzy uważają, że warto się nad tym problemem pochylić, mogą się pod tą inicjatywą podpisać - zachęca wiceminister.
Jak zapewnia, na taki sposób uchwalania noweli ustawy o rachunkowości zgodził się premier Tusk.
W normalnym trybie każda zmiana ustawy przygotowywana przez resort musi najpierw przejść przez uzgodnienia międzyresortowe, być zaakceptowana przez Komitet Stały Rady Ministrów, a potem przez rząd. – Trwa to kilka, a nawet kilkanaście tygodni – przypomina wiceminister Szejnfeld.
O ustawie Szejnfeld chce rozmawiać z posłami jeszcze w grudniu. Przyznaje, że zamierza nie tylko przyspieszyć procedowanie nad projektem, ale także stworzyć w parlamencie dobry klimat wokół przedsiębiorczości.Obecnie z uproszczonych form księgowości (podatkowej księgi przychodów i rozchodów) korzystają firmy, których obroty w ciągu roku nie przekroczą 800 tys. euro. Po przekroczeniu tej granicy muszą prowadzić pełną księgowość, czyli księgi rachunkowe. To zwiększa ich koszty dwu-, a nawet trzykrotnie. Podniesienie limitu od dawna postulowały organizacje przedsiębiorców.
Pułap 800 tys. euro nie był zmieniany od kilku lat. – Niestety, w pułapkę pełnej księgowości coraz częściej wpadały małe i średnie firmy, które wcale nie zwiększają przychodów w złotych, tylko uzyskują coraz wyższą ich wartość księgową z powodu wzmocnienia polskiego pieniądza wobec euro. Zdarza się, że firma osiągnęła niższe obroty niż rok wcześniej, a i tak musi zacząć prowadzić pełną księgowość. Nasz projekt temu przeciwdziała – argumentuje Szejnfeld.