Według nieoficjalnych informacji “Rz” sieć Aldi ma zadebiutować na naszym rynku wiosną, prawdopodobnie w marcu. Do Polski sieć zamierzała wejść pierwszy raz latem 2007 r. Przesunęła decyzję, bo ma podobno kłopoty z uzyskaniem koncesji na alkohol w części sklepów oraz dopełnieniem formalności budowlanych – też w odniesieniu do kilku projektów. – Część dokumentów trafiła nie do tych urzędów co trzeba, dlatego procedury trwają tak długo. Nie pomogła też pogoda, grudniowe mrozy pokrzyżowały budowlane plany firmy – mówi osoba z otoczenia szefów Aldiego. Według doniesień niemieckiej prasy firma należąca do Karla i Theo Albrechtów planuje otworzyć w naszym kraju docelowo nawet tysiąc sklepów.
Prace nad debiutem Aldiego trwają w najlepsze – biuro firmy w Polsce na początku było w Warszawie, ale w ubiegłym roku centralę przeniesiono do Chorzowa. Na Śląsku sieć zbudowała też już swój pierwszy magazyn centralny.
Firma zapowiada mocne wejście i nokaut konkurencji – ceny w sklepach Aldiego mają być co najmniej o 30 proc. niższe niż u konkurencji. Jednak początkowo stosunkowo niewielka część Polaków będzie mogła z takich okazji skorzystać. Konkurencję cieszy, że minie trochę czasu, zanim Aldi pokryje sklepami cały kraj.
Niemiecka sieć to prawdziwy gigant – jej przychody wynoszą ponad 50 mld dolarów rocznie. W Europie ma ponad 6,5 tysiąca sklepów, kolejny tysiąc poza Starym Kontynentem.
Jak podaje w swoim opracowaniu firma badawcza Nielsen, ponad połowa placówek Aldiego działa w Niemczech, a sieć jest obecna jeszcze w 13 krajach Europy. Najwyższy udział w handlu podstawowymi artykułami spożywczymi i chemicznymi ma oczywiście na swoim macierzystym rynku, gdzie wynosi on 16,2 proc., kolejna jest Belgia – 11,9 proc., ale już w Irlandii czy Francji wskaźniki są znacznie niższe.