Rząd ogłosił przełom w negocjacjach dotyczących prywatyzacji PZU. Obie strony uzgodniły zawarcie ugody do połowy roku. – Zrobię wszystko, żeby zawierając ugodę, uchronić polskiego podatnika przed kosztem 1,5 tysiąca złotych (tyle przypada na jednego podatnika) – mówi Aleksander Grad, minister skarbu. W piątek resort ogłosił podpisanie wspólnego dokumentu, w którym ustalono zasady, na jakich mają się toczyć rozmowy, oraz kalendarz dochodzenia do ugody. Rozpoczynające się negocjacje nie zawieszają prac międzynarodowego trybunału, który na początku przyszłego roku ma zasądzić od Polski odszkodowanie dla inwestora. Holendrzy, którzy dziś mają 33 proc. akcji polskiego ubezpieczyciela, domagają się wprowadzenia go na giełdę i sprzedania im obiecanych 21 proc. akcji spółki. Wartość tego pakietu wyceniana jest dziś przez banki inwestycyjne na 9,2 – 14,3 mld zł.
Jaki kształt może mieć czerwcowa ugoda? Czy Aleksander Grad odda kontrolę nad największą polską firmą ubezpieczeniową? – Eureko znane jest, nie tylko w Polsce, z twardej postawy negocjacyjnej – mówi "Rz" bankier inwestycyjny, który zna realia konfliktu. – Gra toczy się teraz głównie o to, za ile Polska może sprzedać resztę akcji PZU. Negocjacje będą więc dotyczyć pieniędzy, a nie warunków ewentualnego definitywnego wycofania się z Polski.
Przedstawiciele Eureko nie byli w piątek dostępni dla prasy. Z wcześniejszych wypowiedzi wynika jednak, że nie zamierzają się wycofywać z inwestycji w PZU. Inna osoba przyglądająca się konfliktowi uważa, że Skarb Państwa będzie musiał iść na ustępstwa większe niż przed trzema laty. Eureko ma już bowiem w kieszeni korzystny dla siebie wyrok arbitrażu.
W sierpniu 2005 roku Trybunał uznał nasz kraj za winnego opóźniania prywatyzacji PZU. Osiem miesięcy wcześniej Jacek Socha, ówczesny szef resortu skarbu, wynegocjował z Eureko ugodę. W myśl tamtej ugody Holendrzy mieli się zrzec praw do zakupu dodatkowego pakietu akcji towarzystwa. Ono samo miało trafić na giełdę. Holendrzy zobowiązali się wtedy do zachowania przez kolejnych pięć lat swoich udziałów w PZU na poziomie 40 proc. Skarb Państwa zdecydował się zachować 25 proc. plus jedną akcję PZU. Do ugody wówczas jednak nie doszło.
W piątek Aleksander Grad kilka razy podkreślał podczas spotkania z dziennikarzami, że tym razem, jeśli ugoda zostanie zawarta, to zostanie potwierdzona przed polskim sądem. – Ustaliliśmy z Eureko, że polski sąd stwierdzi, czy ugoda jest zgodna z polskim prawem – zaznaczył minister. Dlaczego ten punkt piątkowego porozumienia jest tak ważny dla ministra? – Strony, jeśli chcą, zawsze mogą iść do sądu, żeby zatwierdził umowę między nimi – mówi "Rz" prof. Grzegorz Domański, partner w kancelarii Domański, Zakrzewski, Palinka. Jego zdaniem takie postępowanie jest działaniem bardziej propagandowym. W ten sposób polski rząd pokazuje, że konflikt wynika jedynie z umowy prywatyzacyjnej PZU, a nie jest sporem na poziomie międzynarodowym. Część polskich polityków podkreślała, że arbitraż był próbą przeniesienia konfliktu na arenę międzynarodową z pominięciem polskich sądów.